Kromołów
Zapraszamy na muzyczny "Dzień Dziecka"
Wpisany przez Mariusz Golenia poniedziałek, 06 czerwca 2016 19:25
Nagroda za najlepszy projekt eTwinning
Wpisany przez Mariusz Golenia środa, 01 czerwca 2016 20:52
20 maja 2016 w Warszawie, w Teatrze Królewskim Stara Pomarańczarnia w Muzeum Łazienki Królewskie mieliśmy przyjemność spotkać wszystkich laureatów krajowego konkursu eTwinning.
Wśród zaproszonych gości znaleźli się również Witold Kołodziejski – Sekretarz Stanu w Ministerstwie Cyfryzacji, Włodzimierz Marciński – Lider Cyfryzacji, Rafał Lew-Starowicz – Ministerstwo Edukacji Narodowej i członkowie jury: dr Elżbieta Gajek – Uniwersytet Warszawski, dr Sławomir Wronka – Narodowe Centrum Badań Jądrowych w Świerku, Ewa Masny-Askanas – Rada m. st. Warszawy, Mariola Chodakowska-Malkiewicz – Warmińsko-Mazurski Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli.
Gości przywitał dr Paweł Poszytek, dyrektor generalny Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji.
Najważniejszym punktem spotkania była ceremonia rozdania nagród. Ogłoszona została klasyfikacja nagrodzonych projektów. Każdy z nich został zaprezentowany w formie filmu podsumowującego najważniejsze elementy współpracy.
Laureaci odbierali nagrody i gratulacje z rąk przedstawicieli Ministerstw, FRSE i eTwinning. Pełną listę nagrodzonych znajdziecie poniżej.
Spotkanie zakończył wykład profesora Macieja Sysło pt.: Informatyka – klucz do zrozumienia, kariery, dobrobytu.
Po zakończeniu oficjalnej części laureaci – nauczyciele, dyrektorzy szkół oraz uczniowie, obejrzeli wspólnie musical Polita w Teatrze Buffo. Wieczór zakończyła kolacja i pełne rozmaitych aktywności warsztaty integracyjne dla uczniów.
Następnego dnia cała grupa odwiedziła Pałac Kultury i Nauki i wystawę Titanic w Pałacu.
Całą konferencję można obejrzeć na kanale YouTube:
http://www.etwinning.pl/aktualnosci/gala-rozdania-nagrod-w-konkursie-nasz-projekt-etwinning-2016-0
Kategoria: projekt dla uczniów w wieku 11-15 lat
I miejsce ex aequo
Sound by Sound, Step by Step Together
Beata Lenartowicz, Alicja Krystosiuk
Szkoła Podstawowa nr 5 im. Szarych Szeregów w Bielsku Podlaskim (województwo: podlaskie)
I miejsce ex aequo
WALL - Wizards At Language Learning
Barbara Głuszcz, Dorota Zimacka, Agata Czarniakowska
Szkoła Podstawowa nr 4 im. Władysława Broniewskiego w Zambrowie (województwo: podlaskie)
I miejsce ex aequo
Water means life
Justyna Kukułka, Andrzej Wilk
Gimnazjum nr 6, Zespół Szkół w Zawierciu (województwo: śląskie)
Źródło: www.etwinning.pl
Cykl "Muzyczny Kromołów" rozpoczęty
Wpisany przez Mariusz Golenia wtorek, 24 maja 2016 17:29
W słoneczną niedzielę 22 maja 2016r. rozpoczęty został cykl „Muzyczny Kromołów”. Przed nami jeszcze siedem spotkań z muzyką. W pierwszym popołudniowym koncercie zagrały zespoły: Sweet Voices oraz Tedy-Band. Wszystkich widzów powitał pan Stefan Markowski organizator koncertów z ramienia MOK i pomysłodawca spotkań przy muzyce pan Włodzimierz Czech – Przewodniczący Samorządu Mieszkańców. Piękna pogoda zachęciła do przyjścia przed Pałacyk nad Wartą wielu mieszkańców z każdej części naszej dzielnicy. Zarówno przed sceną, przy głównym źródle rzeki Warty, jak i na terenach rekreacyjnych przy drugim źródle wiele osób odpoczywając słuchało koncertu. Kolejne występy przy sprzyjającej pogodzie planowane są na nowych terenach rekreacyjnych, gdzie coraz więcej pojawia się przejeżdżających mieszkańców miasta Zawiercie, turystów, rowerzystów. Miejsce to stało się również terenem gdzie odpoczywają mieszkańcy Kromołowa, dzieci chodzące do przedszkola, szkoły a także młodzież z gimnazjum. Dla wielu rodzin jest to miejsce zabawy z najmłodszymi pociechami na placu zabaw. Również praktycznie każdego dnia na boiskach odbywają się treningi piłkarskie, a na boisku szkolnym toczą się mecze koszykówki. Zapraszając nad źródła rzeki Warty, zapraszam również na muzyczne wieczory. Z których jak pokazał pierwszy wieczór, tak jak dawniej, panowie w eskorcie żon, "lekkim" krokiem udawali się do domów w ciepłą wieczorną niedzielę. Po wysłuchaniu koncertu i wielu rozmowach, które kiedyś toczyły się na ławkach przed domami.
Leżaki i kwiaty
Wpisany przez Mariusz Golenia wtorek, 24 maja 2016 16:21
Za nami oficjalne otwarcie terenów rekreacyjnych, które nastąpiło podczas „Zawierciańskiej Majówki 2016”. Przed nami Festyn Ekologiczny „u źródeł Warty” na który już dzisiaj serdecznie mieszkańców zapraszamy w dniu 2 lipca 2016r. (sobota). Festyn Ekologiczny, który organizuje Referat Gospodarki Komunalnej UM w Zawierciu będzie połączony z obchodami 70-lecia LKS Źródło Kromołów. W trakcie festynu, już od godzin rannych, przewidziane jest sprzątanie Kromołowa, do którego zachęcają organizatorzy. Będzie tradycyjna już grochówka przygotowywana przez OSP Kromołów. Będą mecze piłkarskie. Turniej trampkarzy i mecz oldboyów. Konkursy, zabawy, koncerty, kabaret i tak aż do późnego wieczora, do godziny22°° i tanecznej zabawy w rytmach disco-polo. Zapewne w te ciepłe letnie dni oraz wieczory będą służyć mieszkańcom rozstawione leżaki z palet, przy których w drewnianych skrzynkach posadzone są kwiaty. Dzieci, młodzież już dzisiaj w czasie słonecznych dni z nich korzysta i pomału te małe element drewnianych ogrodowych „mebli” wpisują się w tereny przy źródle. Powstanie tych dodatków było możliwe dzięki firmie CMC Poland, od której mogliśmy odkupić za symboliczną kwotę drewniane palety i skrzynie pełne, które też już niedługo pojawią się na dzielnicy. Skrzynki drewniane jabłkowe otrzymaliśmy od pana Roberta Pałki. Farbę przekazała nam jeden z zawierciańskich sklepów. Podobnie jak w przypadku zakupu kwiatów. Wszystkim bardzo dziękujemy. I na koniec chciałbym podziękować mojej żonie, za pomysł, wykonanie, pomalowanie i posadzenie kwiatów.
Zapraszamy na koncert Sweet Voices oraz Tedy-Band
Wpisany przez Mariusz Golenia środa, 18 maja 2016 22:19
Remont przejazdu kolejowego na 5-tce
Poprawiony: sobota, 14 maja 2016 15:10 Wpisany przez Mariusz Golenia
W dniach 20-22.05.2016r. będzie wykonywany remont przejazdu kolejowego na tzw. 5-tce, przy szkole SP 5, przy Kościele. Prace które zleciła huta – CMC Poland, zapewne pójdą sprawnie i planowo. W związku z weekendową wymianą przejazdu, będzie częściowo zablokowana droga krajowa DK78. Wszyscy podróżujący z Kromołowa, w kierunku Zawiercia, przejeżdżający tranzytem przez miasto, przez DK78, muszą się liczyć z korkami na tym odcinku drogi lub wybrać inną trasę, np. przez Łośnice. Przejazd od dłuższego czasu nadawał się do wymiany i zapewne wstawienie nowego pozwoli na „łagodniejsze” przejechanie przez niego samochodem osobowym, motorem.
Wielka powódź w Kromołowie – maj 1996 r.
Wpisany przez Pola Burzyńska sobota, 14 maja 2016 11:30
Powódź jaka wydarzyła się w Kromołowie w maju 1996 roku była wielkim zaskoczeniem dla mieszkańców, bo przecież miejscowość położona nad źródłem rzeki nie jest narażona na wylanie wody z jej koryta. Rzeka Warta nie stanowi zagrożenia powodzią. Jednak okazało się, że Kromołów położony w dolinie otoczonej wzniesieniami jest narażony na spływ wód opadowych z otaczających pól.
To co działo się w dniach 14 i 17 maj 1996 roku było wielkim przeżyciem dla mieszkańców, a w szczególności dla właścicieli posesji przy ulicach: Żelaznej, Gromadzkiej, Staromiejskiej i wzdłuż koryta rzeki.
A oto jak po dwudziestu latach wspominane jest to wydarzenie:
Maria Kapuśniak
Dwadzieścia lat temu przeżyliśmy dwie wielkie powodzie. W czasie pierwszej w dniu 14 maja 1996 r. mąż Zbigniew był sam w domu wyprowadził samochód z garażu na podwórko i postanowił coś przy nim robić. Ponieważ pojawiła się groźna chmura i zaczął padać deszcz, schronił się do domu zostawiając samochód przed garażem. Nie spodziewał się tak wielkiej wody, która rosła z minuty na minutę i wyjście z domu nie było już możliwe. W rezultacie, samochód był zalany pod sam dach i nadawał się tylko na złom. Następnego dnia przyszedł nam z pomocą sąsiad znajomego z Fugasówki i zabrał samochód do swojego warsztatu. Wysuszył, wyczyścił, oddał jak nowy nie biorąc od nas za tę żmudną pracę ani jednej złotówki. W dniu 14 maja woda nie weszła do domu.
Natomiast w dniu 17 maja ulicą Staromiejską płynęła wielka woda. Na szczęście w domu było więcej ludzi i trzymaliśmy drzwi, żeby woda nie dostawała się do mieszkań. Niestety nasze blokowanie wejścia nie było skuteczne, wybiło szambo i woda wlewała się do domu. Zalało meble, lodówkę i podłogi we wszystkich pomieszczeniach. Po powodzi podłogi musiały być wyrwane i wymienione na nowe.
W tym dniu mąż Zbigniew wpuścił do naszego domu oknem dwóch strażaków ratując ich przed utonięciem. W ich strażackim aucie było pełno wody, ciężki strażacki pojazd zniosła rwąca fala wody pod nasz dom.
Po powodzi nie mieszkaliśmy w domu bo była duża wilgoć i nie było prądu. Przygarnęła nas na nocleg kuzynka Urszula Mucha a w dzień zaczęliśmy wielkie sprzątanie usuwając powoli skutki powodzi. Tego nie da się zapomnieć!
Wszystkich, którzy przeżyli tę wielką tragedię powodzi nadciągające burze, grzmoty po prostu przerażają.
Lidia Przyjemska
Powódź w Kromołowie jaka wydarzyła się maju 1996 roku była dla mojej rodziny wielkim przeżyciem. Ponieśliśmy duże straty. Woda spływająca z ogromną siłą z pól od strony miejscowości Piecek i Żerkowic podmyła fundamenty naszego jeszcze niezamieszkałego domu naruszając jego konstrukcję, co widać na załączonych zdjęciach. Dom wybudowaliśmy na skrzyżowaniu ulic Żelaznej i Gromadzkiej. Usunięcie skutków – pęknięć fundamentów stanowiło dla nas poważny problem finansowy. Dom nie był jeszcze ubezpieczony a otrzymana z Urzędu Gminy Zawiercie symboliczna pomoc finansowa w niewielkim stopniu pokryła poniesione straty.
W pierwszym dniu w czasie powodzi byłam w pracy w Zawierciu i na wieść o kataklizmie pośpieszyłam do Kromołowa wspierana przez przyjaciół z zakładu pracy. To co zobaczyłam na miejscu było niesamowitym przeżyciem. Ostro płynąca z pól woda atakowała nasz dom. Dom wybudowaliśmy dla córki co wymagało wielu wyrzeczeń.
Mamy nadzieję, że zainstalowane zbiorniki retencyjne zabezpieczają Kromołów od strony Żerkowic i nigdy nie powtórzy się podobne tragedia.
Zofia Malczewska
Wspomnienia z powodzi w Kromołowie w dniach 14 i 17 maja 1996 roku poprzedzę krótkim opowiadaniem o mojej podróży przez tereny zalane wodą na skutek powodzi w zachodniej Polsce. Zaproszona w 1978 roku do rodziny pp. Tomaszewskich, którzy mieszkali w Raszówce trafiłam na trasie podróży na powódź – wylała rzeka Kaczawa i zalała m.in. trasę kolejową. Pociąg jechał od Legnicy bardzo, bardzo wolno, bo tory były w wodzie. Po szczęśliwym dotarciu do celu podróży czekał na mnie kuzyn i po odpoczynku postarał się pokazać mi okolicę jak ucierpieli ludzie na skutek powodzi. Widziałam jak mieszkańcy do swoich domostw wchodzili na pierwsze piętro po drabinie. Podsumowując, dzięki tej niespodziewanej przygodzie byłam oswojona z widokiem rozlanej rzeki, powodzią i jej skutkami.
Jednak powódź w moim rodzinnym Kromołowie zaskoczyła i przeraziła mnie, mojego męża, nasze dzieci i sąsiadów. Byliśmy oswojeni, że w czasie intensywnych opadów woda niejednokrotnie wchodziła na podwórka, ale tym razem widok na ulicy poraził nas całkowicie. Najpierw zalało podmurówkę i mocno spieniona woda podchodziła bardzo szybko coraz wyżej, aż do wysokości parkanu czyli ok. 1,80 m. Ulicą płynęły pomarańcze, jabłka i inne produkty ze sklepu spożywczego, który znajdował się na naszej ulicy. Płynęły także kawałki gratów – mebli. Zostały podmyte i przewrócone płoty od obydwu sąsiadów graniczących z naszą posesją. W suterenie woda wybiła okienko, wpływała bulgocząc i bardzo szybko wypełniła piwnicę pod sufit. Na szczęście próg do piwnicy jest dosyć wysoki. Jednak za chwilę woda płynęła po ganku, ale do mieszkania jeszcze się nie przedostawała. Mój chory mąż Wacław przeniósł się szybko na piętro do córki, polecił mi zabrać najpotrzebniejsze dokumenty, pieniądze i również przenieść się na piętro. Postanowiłam jednak obserwować czy woda przekroczy poziom płotu. Na szczęście podmurówka ogrodzenia i słupki były mocno osadzone, zostały powyginane ale nie przewrócone. Cala posesja wokół domu była zalana, woda zabrała pojemnik na śmieci.
Za chwilę sytuacja u nas się zmieniła, ale niestety kosztem sąsiadów Szymkowiaków mieszkających po przeciwnej stronie ulicy. Woda przerwała murowane ogrodzenie między posesją Kurasów i Szymkowiaków i zaczęła rozlewać się szerzej obniżając tym samym poziom u nas i na ulicy. Bardzo ucierpieli pp. Szymkowiakowie. Ich dom ma niski fundament i woda szybko wypełniła wszystkie pomieszczenia. Chory p. Szymkowiak leżąc w łóżku znalazł się pod sufitem, a dziewięcioletni ich wnuk pytał mamę czy przeżyją ten kataklizm. Przeżyli ale dom długo nie nadawał się do zamieszkania.
Próbowałam zorientować się w sytuacji i wyjść przynajmniej do furtki. Buty zostawały w błocie jeżeli nie trafiłam na chodnik prowadzący od domu do ulicy. Widok poraził mnie całkowicie – kwitnące drzewa leżały przekrzywione wyrwane, woda zabrała krzewy i warzywa, które już powschodziły. O nasz płot oparły się duże kawałki zerwanego asfaltu i dlatego ogrodzenie było przekrzywione. Spieniona woda płynęła od strony Bzowa, kościoła i zatrzymywała się o kapliczkę pod wezwaniem św. J. Nepomucena.
Sytuacja po ustąpieniu wody była straszna. Nie było czym rozpalić w piecu, bo drewno opałowe było zamulone i mokre. Z pomocą przyszła rodzina pp. Tomaszewscy (już zamieszkali w Kromołowie), przynosili nam suche drewno i mogliśmy rozpalać w piecu. Strażacy pompowali kolejno wodę z piwnic, z szamb i powoli porządkowany był teren po powodzi.
Druga fala powodzi była niższa i nie weszła już do ganku, ale oczywiście zalane zostały po raz drugi piwnice, których nie zdążyliśmy oczyścić po pierwszej fali powodziowej.
Do jednego z naszych mieszkań pod podłogę przedostała się woda nieszczelną rurą centralnego ogrzewania co odkryliśmy usuwając skutki powodzi. Podłoga musiała być wymieniona. Oczyszczanie piwnic trwało prawie cały miesiąc.
Podsumowując mogę powiedzieć, że to było bardzo stresujące przeżycie.
Marta Skipirzepa
Deszcz nękający bezustannie padał. W dniu 14 maja 1996 roku był prawdopodobnie głęboki niż, mąż Stach i ja podsypialiśmy trochę. Kiedy obudziłam się po popołudniowej drzemce, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jak naszą ulicą dosłownie płynie wartka rzeka niosąca różne przedmioty. Obudziłam męża i zaczął gwałtownie szukać aparatu fotograficznego, żeby utrwalić widok dla potomności. Woda wdarła się do piwnicy ale na szczęście skarpa, na której położony jest nasz dom osłoniła nas przed zatopieniem.
Po drugiej stronie ulicy rozgrywał się dramat, bo samotnie mieszkająca, bardzo chora, pani Jończykowa została zalana w łóżku. Nie mogliśmy przyjść z pomocą ponieważ woda była zbyt głęboka i rwąca. Pamiętam, że z pomocą przyszedł mieszkaniec ul Żelaznej.
W dniu następnej powodzi tj. 17 maja 1996 r. byłam na warsztatach muzycznych w Kielcach i przebieg wydarzenia znam tylko z opowiadań męża i sąsiadów.
Anna i Wiesław Dyczko
– Jak wspominasz powódź w Kromołowie?
– To są dla mnie bardzo traumatyczne zdarzenia. Pracowałam wtedy jeszcze na poczcie w Kromołowie. Pamiętam, że zaczął padać deszcz, a ok. godziny 14-tej przyszedł ktoś na pocztę i powiedział, że ulicą Staromiejską płynie woda. Trochę śmiałyśmy się z koleżankami, bo nie bardzo daliśmy temu wiarę. Przecież nie było mocnej ulewy. Lecz gdy wyszłam z pracy o 15-tej sytuacja wyglądała niepokojąco.
– Jak doszłaś do domu?
– Musiałam iść ulicą Żelazną i Bonerów, bo naszą ulicą płynęła woda. Na podwórko i do domu jeszcze normalnie dało się wejść.
– Co było dalej?
– Deszcz ciągle padał, a wody na ulicy wciąż przybywało. Ok. 16-tej fala była tak wysoka że sięgała okien. Woda wdarła się na podwórko i ciągle jej przybywało. Byłam w domu tylko z dziećmi, bo mąż był na służbie. Biegaliśmy od okna do okna obserwując sytuację na ulicy i na podwórku. Na ulicy fala wodna niszczyła wszystko co napotkała na swojej drodze. Przewracała ogrodzenia i bramy, wdzierała się do piwnic i domów, zrywała asfalt na drodze. W pewnym momencie zauważyłam ogromne pnie drzewa płynące ulicą i jeden z nich zablokował się na podwójnym słupie stojący przy naszym domu. Pień spowodował takie spiętrzenie wody w tym miejscu, że obawiałam się iż woda wedrze się do domu przez okna, Na szczęście fala obróciła po chwili pień, który popłynął dalej. Na podwórku woda spiętrzyła się do poziomu podestu schodów. Dopiero kiedy napór wody przewrócił ogrodzenie od sąsiadki poziom wody zaczął się obniżać i tylko dzięki temu woda nie wdarła się do domu.
– Kiedy wiedziałaś, że realne zagrożenie mija?
– Dokładnie nie pamiętam, bo strach mnie nie opuszczał długo, ale wydaje mi się że ok. 17-tej fala wody na ulicy zaczęła tracić na sile, deszcz przestał padać, ale cały czas patrzyliśmy w niebo i na ulicę czy nie nadchodzi następna fala. Z podwórka woda zaczęła powoli spływać. Jednak woda w piwnicach została.
– Jak wyglądała ulica po przejściu wody?
– Ulica wyglądała jak po wojnie. Ogrodzenia albo były powalone albo je porwała woda. Drogi praktycznie nie było. Część asfaltu i chodnika została zerwana i w wielu miejscach były wyrwy jak leje po bombach. Gałęzie drzew, przedmioty, które woda zabrała z podwórek i błoto tworzyły przygnębiający obraz. Po zapadnięciu zmroku wszędzie zapanowały ciemności, bo nie było prądu na kilku ulicach, a w mieszkaniach i piwnicach stała woda.
– Jak zareagowały służby miejskie na tą sytuację?
– Przez kilka godzin na miejscu powodzi nie było żadnej służby, która by podjęła jakieś działania. Dopiero wieczorem przyjechały jednostki straży pożarnej i zaczęły wypompowywać wodę z mieszkań i piwnic. Na drugi dzień służby komunalne pomagały w sprzątaniu ulic i domostw wywożąc to co pozostawiła woda.
– W jakiej sytuacji zastało cię nadejście drugiej fali powodziowej za trzy dni?
– Druga fala nadeszła też bardzo szybko. Po południu przyjechała do mnie moja siostra z mężem. W pewnym momencie nadeszła chmura i zaczął padać ulewny deszcz. Ostrzegłam siostrę żeby się odjechali samochodem z ulicy. Gdy wyszliśmy z domu ulicą już płynęła woda, a oni z trudem zdążyli uciec przed falą jadąc ulicą Żelazną i Łośnicką.
– Czy to było podobnie jak trzy dni wcześniej?
– Było jeszcze gorzej. Fala była wyższa, a zniszczenia większe. To czego nie zdołała zabrać pierwsza fala, zabrała druga. Część ogrodzeń było zniszczonych, więc woda bez trudu dostawała się na podwórka i niszczyła to co mieszkańcy powynosili z domów celem wysuszenia i wyczyszczenia. Ulicą Staromiejską płynęły wersalki, szafki, lodówki, pralki, a nawet samochody. Ludzie w obawie przed utonięciem, ewakuowali się z parterów na piętra lub strychy swoich domów. Na szczęście dla niektórych mieszkańców na miejscu była straż pożarna, bo cały czas pracowała przy wypompowywaniu wody z piwnic i domów po pierwszej fali. Strażacy podjęli działania ewakuacyjne z najbardziej zagrożonych domów.
– Czy podczas tych powodzi jaka nawiedziła Kromołów w 1996 r. ktoś zginął ?
– Z tego co mnie wiadomo na szczęście nikt nie zginął. Jednak lęk podczas każdej późniejszej ulewy pozostał na długie lata. Moje dzieci przez długi czas miały lęk podczas każdej burzy i większego deszczu. Kilka rodzin nie wytrzymała tej traumy i wyprowadziła się z zalanych domów. Straty materialne też były ogromne. Remonty ulic, zalanych domów, placów i ogrodzeń, a także zakup nowego sprzętu domowego, wymagały mnóstwa pracy i pieniędzy.
Pamięć o powodzi ciągle żywa na ulicy Staromiejskiej. W niektórych rodzinach emocje z nią związane jeszcze nie opadły i skłaniają do snucia projektów opuszczenia w przyszłości tej niebezpiecznej okolicy. Usuwanie śladów materialnych jest ponadto procesem wieloletnim: jeszcze dwa lata temu, przy wymianie podłóg, można było zobaczyć naniesione przez powódź aluwia.
Więcej artykułów…
Strona 75 z 122
<< pierwsza < poprzednia 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 następna > ostatnia >>