Wycieczki

Wrzesień!

Wpisany przez Wanda Drożdżowska czwartek, 13 listopada 2014 22:52

W dniu 18 września 2014 r. członkowie Towarzystwa Sympatyków Kromołowa spotkali się przy ognisku na Krępie koło Ogrodzieńca. Poniżej wspomnienie uczestniczki spotkania oraz zdjęcia anonimowego autora, będącego również uczestnikiem spotkania.

Tak! To już wrzesień. Lato minęło tak szybko, jak mija dzień. Budzimy się rano z radością, że oto mamy przed sobą nowy dzień i nagle w TV wieczorne wiadomości, w oknie księżyc wielki i jasny albo jego skąpy kawałek ostro odcinający się na tle granatowego nieba.

A przecież wczoraj był maj! Wszyscy rzuciliśmy się namiętnie w planowanie wypoczynkowego szaleństwa, bo przecież przed nami całe lato! Caluteńkie lato! Zielone, pachnące, ze słoneczkiem leniwie spacerującym po błękitnym nieboskłonie, parafrazując poetę, którym każdy z nas bywa, zwłaszcza latem.

No wiec byliśmy, wypoczęliśmy, zapomnieliśmy, opaliliśmy się i… wróciliśmy do codzienności, mam wrażenie, że z ulgą, z jaką wraca się zawsze do własnego domu. A u jego progu czekał na nas liliowy wrzesień.

Wrześniowe popołudnie. Leśna droga, asfaltowa, pokiereszowana nieco, bo którejś tam kategorii, lecz często używana, co wyraźnie widać gołym okiem i kołysaniem samochodowych amortyzatorów, prowadzi nas na ogrodzieniecką Krępę.

Wysypujemy się z nadjeżdżających samochodów, jak nie przymierzając rodzime jabłuszka, które latoś obrodziły i na które stracili apetyt nasi wschodni sąsiedzi. Robi się gwarno, swojsko. Stoły zapełniają się różnego autoramentu jadłem. Są sałatki, pomidorki, ogóreczki, marynowane grzybki, papryczka i to co najważniejsze, czyli gary z ziemniaczkami przygotowanymi do prażenia.

Liczę garnki raz, dwa... sześć. W porządku, wystarczy. Suche gałęzie strzelają iskrami z rozpalonego ogniska, główni pieczeniarze – o Boże! Jacy pieczeniarze! Główni paleniskowi? Ogniskowi? Pilnujący, by zawartość kociołków nadawała się do konsumpcji, wędzą się w kłębach dymu.

Słoneczko przygląda nam się ciekawie, ogrzewając przy okazji nasze plecki, błyskają flesze aparatów fotograficznych, dwóch akordeonistów wyciąga instrumenty i rozpoczyna koncert. Wtóruje im gitara i płynie pieśń, i niesie się echem, i niknie w wierzchołkach drzew. Są nawet śpiewniki, bo sympatyczni Sympatycy nie odwalają chałtury, jest więc rytm, takt i … wreszcie cudowny aromat „dochodzących” w kociołkach ziemniaków.

Nic się nie spaliło, przypieczone były tyle ile trzeba, wystarczyło dla wszystkich. Po spożyciu przybyło nam sił i do śpiewu, i do tańca. I „ szła dzieweczka do laseczka”, bo jakże by inaczej. I „gdybym miał gitarę…” I „ tam na błoniu…” I ciepło rąk, serdeczność słów i radość z bycia razem.
Że co? Że w termosie nie było herbaty? Ale skąd! Słońce świadkiem! To prawda, że troszkę mu się przysnęło i osunęło się lekko, i zbyt wcześnie przesłoniły go wierzchołki drzew. Ale to przecież jego wrześniowy uśmiech, zmęczony letnią swawolą.

Żal było się rozstawać, ale las nagle pociemniał, chłodny zapach ziemi mieszał się z dymem popiołów. Czas wracać. Jutro będzie nowy dzień.

Z pozdrowieniami
jeszcze wrześniowa
Wanda Drożdżowska

 

 

Najazd na Smoleń

Wpisany przez Pola Burzyńska sobota, 12 kwietnia 2014 13:02

Tak! 8 kwietnia 2014 zwołaliśmy wiosenny sejmik i ruszyliśmy na Smoleń.

Dzień był ciężki, jak nasze nogi. W powietrzu wisiała burza zapowiadana przez przystojniaka z telewizji, a w nas bojowy nastrój.

Szpaler różnej maści samochodów osobowych sunął szosą przez znajome okolice: Mokrus, Giebło, Pilica takie jakieś czyste, przestrzenne, zieleniejące. Rynek w Pilicy rozkopany. Kocie łby ułożone w sterty, w ich miejsce pewnie będzie kostka brukowa. Jeszcze raz z żalem westchnęłam z powodu braku Rynku – miejsca z duszą – w Zawierciu. No cóż, Rynek mojego miasta wchłonęła cywilizacja. Został w mojej pamięci i korci mnie, żeby o nim opowiedzieć. Nie, nie ! Dzisiaj nie.

Smoleniecki rezerwat przyrody przywitał nas ciszą i słodkim zapachem pączkujących drzew. Ruszyliśmy ścieżką w górę wprost do ruin zamkowych. W górze błękit nieba i kołyszące się korony smukłych drzew, w dole dywan fiołków w kolorze lila.

Ruiny zamku „odnowione”, trzymają się wcale zdrowo i zapraszają na spotkanie z minionym czasem. Próbowałam spotkać się i ja, ale niestety, rozminęłam się z własnymi możliwościami i wróciłam na niziny.

Zamku nie zdobyłam, ale okazało się, że jest tu muzeum, które należało zobaczyć. I to właśnie muzeum mnie zaskoczyło.

Wspinaliśmy się po drewniany schodach prowadzeni przez sympatyczną panią do sali muzealnej i kiedy podniosłam głowę zamarłam. Stanęłam oko w oko z facetem ze stertą zmierzwionych włosów na głowie, w niekompletnym futerkowym odzieniu i z maczugą w łapskach, który łypał na mnie bystrym okiem. Przytomnie skojarzyłam jego pochodzenie i nieco się uspokoiłam.

Rozejrzałam się w koło i zdumiałam! Czego tu nie ma! W gablotkach cały zestaw różnego rodzaju owadów, oczywiście z terenów Jury. Prześliczne motyle zachwycały różnorodnością, a ptaków niezliczona ilość. Od wróbelków i kowalików poprzez dzięcioła z czerwoną łatką na główce. Sowy, cyranki, przepiórki, łabędzie, czaple, bociany i zwierzątka leśne od kuny poprzez lisa, wilka, skończywszy na ogromnych rozmiarów kłów – króla puszczy – mamuta.

Spotkanie z historią tą naprawdę odległą przerwała nam chmura, z której spadł ulewny deszcz, bardzo ożywczy dla nas i przyrody. Przeczekaliśmy go w uroczej sali gościnnej muzeum, gdzie przy gorącej herbatce i wyjątkowej smakowitości chlebka wypiekanego w kromołowskiej piekarni, dzieliliśmy się przedświątecznym jajkiem.

Nadchodził wieczór, niebo lekko zachmurzone, w powietrzu zapach wilgoci. Czas wracać do domu.

Pożegnałam się z kudłatym facetem, z którym tak naprawdę nie chciałabym się spotkać w ciemnym lesie nawet we śnie, choć wiem, że i on nie byłby zachwycony z tego spotkania. Ot, zwykłe ludzkie niepokoje przed tym co nieznane.

Najazd na Smoleń udał się i mam nadzieję, że to dopiero początek naszych tegorocznych wypraw. Dopóki nam sił wystarcza, dopóki nam się jeszcze chce.

Z pozdrowieniami
W. Drożdżowska
Kwiecień 2014

Zdjęcia wykonał - Stefan Walęga

 

   

Śladem przebiśniegów

Wpisany przez Pola Burzyńska sobota, 15 marca 2014 16:57

W dniu 13 marca 2014 r. członkowie Towarzystwa spacerowali czerwonym szlakiem turystycznym na trasie Karlin - Żerkowice podziwiając leśne polany i wąwozy pełne przebiśniegów i przylaszczek. Słońce, las, śpiew ptaków a do tego wiosenne kwiaty - można się zauroczyć naszą okolicą. Oprócz wyżej wymienionych kwiatów rozpoznaliśmy pięknie pachnącego wawrzynka wilczełyko. Skromne gałązki wypełnione kwiatkami koloru lila o kształcie podobnym do kwiatów bzu. Na szczycie gałązek obsypanych kwieciem leciutko pojawiające się zielone listki. Rozgałęziona lub prosta pojedyńcza gałązka z kwiatkami (bez liści) wysokości ok. 20-30 cm to charakterystyczny wiosenny kwiat  naszej Jury. Spotkaliśmy również ciekawe skupiska kwiatków ale niestety nie znamy nazwy i to spowodowało, że postanowiliśmy kontynuować wędrówki szlakiem "Orlich Gniazd" z atlasem jurajskich roślin w ręce.

Na trasie przedpołudniowego czwartkowego spaceru spotkaliśmy tylko jedną turystkę zauroczoną tak jak my tym cudownym miejscem.

Ubolewamy, że znaczną część " przebiśniegowego" wąwozu zniszczyły szalejące kłady.

Oprócz opisanych wyżej wrażeń zwiedziliśmy stanowisko bojowe z drugiej wojny światowej "KOCHBUNKER" , które znajduje się blisko miejscowości Żerkowice. Bunkier usytuowany jest na wzgórzu z doskonałą widocznością okolicy. Nie omieszkaliśmy powspominać trudnego okresu okupacji hitlerowskiej a zwłaszcza przesuwającego się frontu walki wojsk radzieckich z wycofującymi się wojskami niemieckimi w dniu 19 stycznia 1945 roku (data wyzwolenia Kromołowa spod okupacji hitlerowskiej).

Poniżej zdjęcia w historycznym miejscu.

 

   

Załęczański Park Krajobrazowy

Wpisany przez Pola Burzyńska wtorek, 12 czerwca 2012 11:23

Zarząd Towarzystwa Sympatyków Kromołowa zorganizował wycieczkę do Załęczańskiego Parku Krajobrazowego w dniu 5 czerwca 2012 r.  Program wycieczki obejmował poza w/ w Parkiem miejsce pamięci walk z Niemcami w dniu 01.09.1939 roku we wsi Mokra II oraz pracownię rzeźbiarza w Olsztynie k/ Częstochowy. Zwiedzane miejsca upamiętnione zostały na zdjęciach przez członka TSK Stefana Walęgę. Szerszą relację z wycieczki zamieścimy w najbliższym numerze kwartalnika "Kromołów wczoraj i teraz".

 

   

Wiosenne spotkanie z poezją

Wpisany przez Pola Burzyńska wtorek, 12 czerwca 2012 10:41

Członkowie Towarzystwa Sympatyków Kromołowa zostali zaproszeni 16 maja b.r. do Biblioteki w Żarkach Letnisku na "Wiosenne spotkanie z poezją, muzyką i malarstwem".  Poeci zrzeszeni w Klubie "Fraszka" działającym przy Politechnice Częstochowskiej czytali swoje wiersze, fraszki, opowiadania co było przeplatane pięknymi utworami muzycznymi skomponowanymi i wykonanymi przez muzyka Jana Guzika i solistkę z jego zespołu Wiesławę Pośpiech. Pani Wiesława oprócz wspaniałego głosu ma talent plastyczny i mogliśmy podziwiać jej obrazy wykonane techniką olejną. Swoje utwory poetyckie zaprezentowli także zaproszeni goście, a mianowicie: Zdzisława Gwiazda z Sosnowca, Bogusława Adamczyk z Myszkowa, Marta Skipirzepa z Kromołowa oraz Wiesław Popielak z Poraja. Do niniejszego artykułu dołączamy zdjęcia wykonane w czasie spotkania przez członka Towarzystwa Sympatyków Kromołowa - Stefana Walęgę.

Wyjazd na spotkanie został połączony ze zwiedzaniem:

  • ruin średniowiecznego kościoła w Żarkach
  • kościoła parafialnego w Żarkach Letnisku
  • cmentarza żydowskiego w Żarkach
  • Sanktuarium Maryjne w Leśniowie
  • cmentarza wojennego z I Wojny Światowej w Górze Włodowskiej

Załączone zdjęcia wykonał Stefan Walęga.

  • Kromołów - stąd wyruszyliśmy na wycieczkę
  • Członkowie TSK zwiedzają ruiny średniowiecznego kościoła w Żarkach
  • Zegary słoneczne koło ruin kościoła
  • Rozpoczęcie spotkania z poezją przez organizatora Krystynę Bodnar-Miler
  • Narada za stołem prezydialnym
  • Poetka Zdzisława Gwiazda z Sosnowca
  • Poetka Bogusława Adamczyk z Myszkowa
  • Poetka Wiesława Owczarek z klubu Fraszka
  • Poetka Teresa Nengo-Tomzik z klubu Fraszka
  • Poetka Krystyna Bodnar-Miler z klubu Fraszka
  • Poetka Aleksandra Otocka z klubu Fraszka
  • Muzyk Jan Gryzik i śpiewaczka Wiesława Pośpiech
  • Wiesław Popielak czyta wiersze i limeryki
  • Stefania Makochoń - kresowianka z klubu Fraszka
  • Marta Skipierzepa z Kromołowa
  • Marta Skipierzepa z Kromołowa
  • Kościłó w Zarkach Letnisku
  • Ołtarz główny w kościele Żarkach Letnisku
  • Szlak Kultury Żydowskiej - kirkut w Żarkach Mieście
  • Cmentarz Żydowski w Żarkach
  • Cmentarz Żydowski w Żarkach
  • Cmentarz wojenny w Górze Włodowskiej
  • Cmentarz wojenny w Górze Włodowskiej
  • Cmentarz wojenny w Górze Włodowskiej

 

   

Strona 2 z 3

<< pierwsza < poprzednia 1 2 3 następna > ostatnia >>
joomla template