Strona główna Sport Źródło Kromołów Tak rodzi się legenda...

Tak rodzi się legenda...

Na portalu Śląskiego Związku Piłki Nożnej pojawił się artykuł, jak powiadają zawodnicy LKS Źródło, „o naszym Prezesie” – Kazimierzu Miśta. Jak wszyscy w naszej dzielnicy wiedzą od zawsze związany z klubem. Jako zawodnik, działacza, a teraz Prezes. Z klubem na dobre i na złe. LKS to jego pasja. Tą pasją został zarażony przez pana Kazimierza Borowika. Poprzedniego Prezesa, działacza, człowieka „orkiestrę”. Dzisiaj pełniącego funkcję honorowego Prezesa Klubu. Kiedyś też mówiąc – Kazimierz Borowik – każdy myślał: Źródło Kromołów. I tak by można sięgać aż do początków klubu, do roku 1946. Poniżej przybliżam Państwu artykuł o nie tuzinkowej postaci jaką jest Kaziu…

Mówisz Kazimierz Miśta myślisz Źródło Kromołów

Z klubem LKS Źródło Kromołów Kazimierz Miśta związany jest już 50 lat, a od 20 lat stoi na jego czele jako prezes.

- Zaczęło się to wszystko od tego, że poprzedni, wiekowy już prezes, który miał także swoje inne obowiązki, nie miał czasu na działalność w klubie – mówi Kazimierz Miśta. - Przekazał więc pałeczkę młodszemu, ale... doświadczonemu. Z tym klubem związany jestem bowiem od początku. Gdy miałem 13 lat zaczynałem w nim grać jako trampkarz. W sumie przez 37 lat grałem w barwach Źródła, a zakończyłem grę w wieku 49 lat już jako prezes. Cały czas związany byłem z Kromołowem i nawet na jeden dzień nie opuściłem klubu.

Każdy kto zna Kazimierza Miśtę wie, że to urodzony optymista.

- O problemach mógłbym mówić tak jak wszyscy prezesi narzekający na brak pieniędzy, ale dla mnie ważniejsze jest to, że przez ostatnie dwa lata do naszego klubu przyszło sporo młodych chłopaków – dodaje Kazimierz Miśta. - Znalazłem sponsora dla drużyn młodzieżowych. Dzięki temu trampkarze jeżdżą na dziesięciodniowe zgrupowania. Byli już na trzech obozach między innymi w Gniewnie, czyli tam gdzie Hiszpanie przebywali podczas mistrzostw Europy w Polsce. W tym roku też mają tam jechać. Około 20 zawodników z roczników 2002, 2003 i 2004 skorzysta więc z tej przyjemności.

Mimo wszystko jednak sportową wizytówką klubu są seniorzy.

- W tej chwili seniorzy, których mamy 30 zgłoszonych do gry, występują w klasie A, zajmując 10 miejsce, ale przypomnę, że naszym największym sukcesem jest siedem lat grania w IV lidze w latach – przypomina Kazimierz Miśta. - Do tego mam dwie drużyny młodzieżowe – trampkarzy i młodzików. W sumie tych młodych piłkarzy jest około 60. Na jesień był nawet taki dzień, w którym na jednym boisku, widziałem – jeżeli się dobrze doliczyłem – trenujących 70 chłopaków. Możemy więc powiedzieć, że mamy setkę zawodników czynnie uprawiających piłkę nożną. Ważne jest także to, że mają dla kogo grać. Gdy byliśmy w IV lidze to nawet 500 ludzi przychodziło na mecze. Teraz gdy gramy w klasie A, wiele zależy od pogody. Jak jest dobra to 200 ludzi przychodzi na mecz, a jak gorsza to do 100 widzów obserwuje nasze spotkania. Staramy się nie zbierać kasy za bilety, bo gros ludzi, którzy przychodzą to osoby związane z klubem i nie wypada od nich zbierać pieniędzy, ale z drugiej strony to darmowe wejście powoduje, że zawodnicy mają dla kogo grać, a nie biegają za piłką tylko dla siebie.

Plany na ten rok nie są zbyt wygórowane.

- Chcemy zająć jak najwyższe miejsce w tabeli – twierdzi Kazimierz Miśta. - W tym momencie na awans nie mamy co liczyć, bo czołówka uciekła i nie ma szans żeby ją dogonić, ale chcemy wygrywać, żeby nie czuć zagrożenia spadkiem. A może gdy znajdą się większe pieniądze w kasie klubu to spróbujemy powalczyć wyżej. Ale i tak uważam, że tym co już mamy w naszej historii, czyli IV-ligową kartą, możemy się chwalić. O transferach nie myślimy. Raczej nastawiamy się na wychowanków. Jest kilku 14-latków, którzy gdy skończą 15 lat będą już mogli grać w pierwszej drużynie. Już z nią zresztą trenują. Zapowiadają się na talenty. Warunki fizyczne mają dobre. Wiek ich tylko jeszcze blokuje, ale jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że coś dobrego już wkrótce z nich wyrośnie. Jest ich jak na warunki, które mamy bardzo dużo i jestem mile zaskoczony, że trener Damian Kot, zresztą na co dzień zawodnik Źródła, tak potrafi pracować z tą młodzieżą. Chciał podnieść uprawnienia, ale niestety z kursami coś się stało. Liczymy jednak, że kursy trenerskie ruszą, bo mam też następnych dwóch-trzech zawodników, którzy chętnie skończyliby kursy i zajęli się szkoleniem młodzieży. Widzą, że napływ dzieci do naszego klubu jest niesamowity. Tylko się więc cieszyć, że te dzieci garną się do klubu, chodzą na treningi, chcą coś zrobić ze swoim ciałem, a nie ćwiczą tylko... palce grając na komputerze.”

Źródło:

http://www.slzpn.katowice.pl/index.php?mod=news&act=show&id=1171

 

Aby umieścić komentarz należy się najpierw zarejestrować.

joomla template