Święto Wszystkich Świętych

W miesiącu listopadzie, w naszym kalendarzu są dwa święta, które mają Polską tradycję, historię i są obchodzone uroczyście. Jednym z nich jest Państwowe Święto - Dzień Niepodległości, a drugim religijne Święto Wszystkich Świętych, zwane również Świętem Zmarłych. Tegoroczną relację z obchodów Dnia Niepodległości już państwu przedstawiłem. Natomiast kilka dni wcześniej, jak każdego roku, w dniu 1 listopada spotkaliśmy się na cmentarzach. Odwiedzając w Święto Wszystkich Świętych, w Dniu Zadusznym groby bliskich, przyjaciół, kolegów nie zapomnieliśmy o grobach, pomnikach, tablicach poświęconych polskim bohaterom żołnierzom, mieszkańcom tragicznie poległym. W imieniu społeczności Kromołowa zapalone zostały znicze i złożone zostały kwiaty. Odwiedzone zostały groby na Cmentarzu Parafialnym: zbiorowa mogiła żołnierzy i cywilów z okresu II Wojny Światowej (tzw. Grób Nieznanego Żołnierza), Kwatera Wojenna z 1914r. z pomnikiem ś.p. chorążego Bronisława Kropaczka, Grób Rodziny Zachertów, mogiła Burmistrza Kromołowa ś.p. Antoniego Bilnickiego oraz mogiła kierownika szkoły ś.p. Antoniego Sularza, zamordowanego w Katyniu w 1942r. Nie zapomnieliśmy o wieczystych kwaterach żołnierzy z I Wojny Wszechświatowej na Cmentarzu Wojskowym. Zapłonęły również znicze na Rynku w Kromołowie, gdzie upamiętniono synów kromołowskiej ziemi poległych w czasie II Wojny Światowej. Z ramienia UM w Zawierciu, wszystkie obiekty zostały posprzątane, za co bardzo dziękujemy. Mimo, że każdego dnia przybywało zlatujących z drzew liści.

Na koniec chciałbym się z Państwem podzielić prywatną refleksją. Jedno i drugie święto ma wspólny rzeczownik: śmierć. Jedno życie oddane za Ojczyznę, drugie życie kończące ziemskie pielgrzymowanie. W obliczu ostatnich wydarzeń w Paryżu, rzeczownik ten nabrał ponownego mocnego wydźwięku. Czy śmierć, jak powiadają, jest jedyną sprawiedliwością? Czy w stolicy Francji, śmierć przyszła wbrew swojej woli? Przyszła w imię czego? Za kogo? Dla kogo? Zabrała niewinnych ludzi, którzy pili kawę, słuchali muzyki, śmiali się, cieszyli się ciepłym wieczorem, który miał być jednym z ostatnich tego roku. Dla nich był ostatnim w ich życiu… A nie całe trzy miesiące temu przez kilka dni, codziennie wraz z moją żoną, moimi córkami, kuzynostwem, bliskimi przechodziliśmy przez Plac Republiki. Dzieci biegały wokoło pomnika. Schodziliśmy do metra. Piliśmy kawę przy kanale. Siedzieliśmy na placach zabaw, na przeciwko ulicznych kafejek. Mijaliśmy w oddali klub Le Bataclan. Spaliśmy spokojnie kilka kroków od Placu Republiki – symbolu wolności, równości i braterstwa…

 

Aby umieścić komentarz należy się najpierw zarejestrować.

joomla template