Sprawy bieżące

Odsłonięcie nagrobka Burmistrza Miasta Kromołów

Wpisany przez Mariusz Golenia wtorek, 07 lipca 2015 15:23

Podczas trwających uroczystości z okazji 100 rocznicy nadania praw miejskich Miastu Zawiercie, w dniu 5.07.2015r. odbyła się skromna, ale jakże wymowna i symboliczna chwila, którą było odsłonięcie odrestaurowanego nagrobka Burmistrza Kromołowa śp. Antoniego Bilnickiego. Chwilę tą poprzedziła Msza Św. odprawiona w Kościele Św. Mikołaja BW, a którą celebrował ks. Mirosław Polak - Wikary naszej parafii.  W dniu zakończenie obchodów nadania praw miejskich miastu, Prezydent Miasta Zawiercie Pan Witold Grim przybył do Burmistrza Miasta Kromołów, do Zawiercian, którzy spoczywają na Kromołowskim cmentarzu parafialnym. Był to bardzo wymowny gest, który podkreśl, że miasto Zawiercie ma swoją tożsamość, szanuje swoją historię, która związana i połączona jest od wieków z naszą dzielnicą oraz pozostałymi dzielnicami i sołectwami miasta, których powstanie datuje się na XII-XIII wiek: Zirkowycze, Skarczycze, Lesznycze, Bylanowycze, Bzow, Carlyn i Pomrozycze.

Jak powiedział Pan Prezydent: „Obchodząc stulecie Zawiercia nie sposób zapomnieć o Kromołowie i mieszkańcach najstarszej dzielnicy naszego miasta, która dba o swoją tożsamość i pielęgnuje własną historię”.

Miasto Zawiercie obchodziło 100-lecie nadania praw miejskich, ale historia miasta sięga roku 1431, kiedy pierwszy raz wymienia się nazwę Zawiercie. Na przełomie XIX i XX wieku utrwaliły się dwie nazwy: Zawiercie Duże i Zawiercie Małe. Z tych dwóch miejscowości rodzi się miasto Zawiercie, które 1 lipca 1915r. otrzymuje prawa miejskie. Jeden z najczarniejszych okresów w dziejach historii jakim był wybuch II Wojny Światowej, sprawia, że miasto zmienia nazwę na Warthenau. Dzisiaj miasto Zawiercie składa się administracyjnie z 18 osiedli i 4 sołectw i stanowi stolicę Powiatu Zawierciańskiego.

Nawiązując do słów pana Bogdana Dworaka, które wypowiedział podczas uroczystej sesji zokazji 25. rocznicy pierwszych wolnych wyborów demokratycznych w III Rzeczpospolitej Polskiej, musimy pamiętać o swojej tożsamości i swoich korzeniach. Do Zawiercia w okresie rozkwitu miasta przybywali obywatele z najdalszych zakątków naszego kraju. To wszyscy wspólnie, rodowici zawiercianie i nowo osiedlający się tworzyli i tworzą historię tego miasta. Dziękując Panu Prezydentowi za odsłonięcie nagrobka i UM w Zawierciu, a szczególnie panu Michałowi Olesiowi za zdobycie funduszy na ten cel, jeszcze raz, jako mieszkańcy Kromołowa życzymy i składamy na ręce Pana Prezydenta najlepsze życzenia Miastu Zawiercie i wszystkim jego Mieszkańcom. Niech kolejne lata będą dla Zawiercia pomyślne i  szczęśliwe.

źródło: zdjęcia z portalu - www.zawiercie.eu 

 

 

Trampkarze LKS Źródło w Jastarni

Wpisany przez Mariusz Golenia piątek, 26 czerwca 2015 13:53

W dniach 14-20.06.2015r. najmłodsi adepci piłkarstwa z naszego klubu sportowego Źródło Kromołów przebywali w Jastarni. Wyjazd ten był nagrodą dla chłopców za ciężką pracę jaką włożyli w kończący się sezon piłkarski, a także nagrodą za wyniki osiągnięte w szkole, w mijającym roku szkolnym. Każdy z chłopców otrzymał również komplet koszulek w trzech kolorach. Oprócz codziennych treningów na orliku, biegania po plaży, jazdy na rowerach, pokonywania parku linowego, kąpieli w basenie, ćwiczeniu na siłowni chłopcy mieli nie lada niespodziankę, a był nią, wyjazd na mecz towarzyski POLSKA – GRECJA na stadion PGE ARENA Gdańsk. Mając tyle atrakcji, chłopcy nie zapominali również o swoich obowiązkach, a więc: sprzątaniu domków w których mieszkali, słaniu pościeli, praniu koszulek, itd… JWięcej zapewne informacji z wyjazdu przedstawi trener drużyny – Damian Kot na stronie internetowej: www.zrodlokromolow.zafriko.pllub www.kromolow.tk

Kiedy ponad rok temu z inicjatywy Prezes Klubu – pana Kazimierza Miśty podjęte zostały próby utworzenia najmłodszej grupy trampkarzy, nikt chyba z nas nie przypuszczał, że dzisiejsza drużyna licząca ponad 20 chłopców będzie tak dzisiaj zżyta ze sobą i że będzie w tej drużynie panowała dobra atmosfera i przyjaźń. A przede wszystkim już w pierwszym sezonie swojej przygody z piłką, chłopcy pokażą charakter i ciągły progres piłkarski z każdym miesiącem. Świadczą o tym osiągnięty wynik w rywalizacji z takimi drużynami jak: Szczakowianka Jaworzno, Zagłębie Sosnowiec, Warta Zawiercie, AKS Niwka Sosnowiec, Sarmacja Będzin, czy Czarni Sosnowiec. W zakończonym sezonie w grupie IV ligi Młodzików nasza drużyna zajęła 9 miejsce, gromadząc 38 pkt. Jak zauważyło to wielu trenerów rywalizujących z nami drużyn, na wiosnę chłopcy zrobili bardzo duże postępy w grze, co potwierdza tabela wiosny. Utworzenie drużyny, zebranie grupy chłopców z roczników 2002, 2003, 2004 nie było łatwe i początki były trudne, ale trener Damian Kot z każdym miesiącem powiększał młodą grupę piłkarską w naszym klubie. Od wiosny pomaga Damianowi, drugi z piłkarzy pierwszej drużyny występującej w „A” klasie - Mateusz Sokołowski. Zapewne dla nich szkołą trenerki były wyjazdy w lutym do Gniewina, a teraz do Jastarni i podpatrywanie jak z grupą trenuje zaprzyjaźniony z klubem były gracz i trener Górnika Zabrze, pan Andrzej Kobiałka. Ale żeby szkolenie było i sportowe, i wychowawczo-dydaktyczne z drużyną „współpracują” Panie Nauczycielki z naszej szkoły: pani Halina Ciszowska i pani Elżbieta Benc. Dzisiaj chciałbym podziękować całemu sztabowi za sukces i pomoc, a przed wszystkim za chęć i wiarę w naszych chłopców z LKS Źródło Kromołów. Oczywiście nigdy klub nie mógłby sobie pozwolić na takie wyjazdy (obozy sportowe) i takie szkolenie młodzieży, gdyby nie wsparcie finansowe na ten cel, które zawdzięczamy Państwu Elżbiecie i Piotrowi Jurczyk – firmie „INTERCOR”. W imieniu Zarządu Klubu bardzo dziękujemy. Oczywiście jak zawsze, pomocy dla klubu nie odmówili pozostali Kromołowscy Przedsiębiorcy, którym również serdecznie dziękujemy. Wspierały drużynę firmy: „KRÓLMET” – Państwo O.S. Król, „ANRO” – Państwo A.S. Rotarscy, „IGLO” – pan Edmund Zygmański. A także zaprzyjaźnione firmy z Zawiercia:„KONSORCJUM STALI S.A.”, "RACHTAN&SYN", "ZB KAZIMIERZ ORMAN" oraz UM ZAWIERCIE z Panem Prezydentem Witoldem Grimem na czele, a także Komisją Rozwoju i Promocji Miasta oraz Sportu, Rekreacji i Turystyki. Bardzo duże podziękowania kierujemy również do firm: „MOSTY” Gdynia, „MOSTY” Katowice, „MOSTY” Kraków, BOSTA-BETON Warszawa, ULMA Construccion Warszawa, „SBL ŻELBET” Mikołów, „JMR Trans”, „DWD System”, „KORDEK”, pan Ryszard Mężyk, pan Dariusz Olech.

Szczególne podziękowania kieruję również do Rodziców, którzy zawsze kiedy jest potrzeba wspólnie porozumiewają się i zawożą chłopców na hale, na mecze, na treningi. Kibicują drużynie i czasami bardzo emocjonalnie reagują na decyzje sędziego J. Po ostatnim meczu chłopcy zakończyli sezon coca-colą, lodami i pizzą, a Rodzice przygotowali po ostatnim oficjalnym treningu kiełbaski i prażonki, a także zorganizowali mini-turniej oczywiście piłki nożnej.

Na razie czas na wakacje, ale za miesiąc chłopcy znowu wrócą do treningów. Może już do nowego budynku klubu…

 

   

Festyn z okazji Dnia Dziecka

Wpisany przez Administrator czwartek, 18 czerwca 2015 21:15

W dniu 01.06.2015 r. na obiekcie LKS „ŹRÓDŁO” w Kromołowie oraz w budynku szkoły Gim. nr 6 i SP nr 13 odbył się Festyn Sportowo-Rekreacyjny z okazji Dnia Dziecka:

„MAMA , TATA i JA”

W tym dniu zostały rozdane 20 paczek dla dzieci potrzebujących pomocy. Był to szlachetny dar CMC POLAND Sp. z o.o. oraz miejscowych darczyńców. Na spotkanie przybyli zaproszeni goście, wśród których była Posłanka na Sejm pani Anna Nemś, od której dzieci   otrzymały dodatkowe małe upominki.

Organizatorem festynu i pomysłodawcą,  był nie zastąpiony w takich przedsięwzięciach, działacz społeczny i sportowy pan Bogusław Radkowski (członek Samorządu Mieszkańców), a także CRL - Centrum Rozwoju Lokalnego, Park Wodny „JURA” ŁAZY, „KUBANIKI” - Zamki Dmuchane. Poczęstunek lodowy ufundowała firma „IGLO”. Sponsorem medialnym był „Kurier Zawierciański”.

Największym zadowoleniem dla organizatorów był uśmiech i radość dzieci z okazji ich święta.

Festyn wsparli: CMC Poland Sp z o.o., Dyrekcja Gim nr 6 i SP nr 13, „Królmet”, „3-W”, SNZZ Pracowników i Spółek przy CMC Poland, Księgarnia Edukacyjna, Auto Salon A. i J. Czernek , „PIXEL” D.Kajdan M. Ławrenow, „Anro”, Urząd Miasta Zawiercie, „Elektromad”, PSS „Społem”, p. M. Pacia , p. K. Orman , p. M. Golenia, p. B. Freihofer - www.zawiercie24.info

 

   

Z prac Rady Miejskiej w Zawierciu - czerwiec 2015'

Wpisany przez Mariusz Golenia poniedziałek, 01 czerwca 2015 20:18

W nawiązaniu do mojego ostatniego artykułu „Z prac Samorządu Mieszkańców Dzielnicy Kromołów” będę się starał na bieżąco informować Państwa o pracach Rady Miejskiej w Zawierciu i wydarzeniach dotyczących miasta, a przede wszystkim naszej dzielnicy Kromołów. Minęło już ponad pół roku od wyboru nowej rady, na kadencję w latach 2014-2018. Praca w Radzie Miasta, to głównie praca w komisjach, co miesięczne sesje i co pół roczne dyżury w UM w Zawierciu. Jestem w składzie komisji: Gospodarczej, Budżetu i Integracji Europejskiej oraz Polityki Przestrzennej i Ochrony Środowiska. W związku obchodami 100-lecia miasta Zawiercia oraz 25-leciem Samorządności w Polsce sesja składała się z dwóch części. W pierwszej uczestniczyli radni pierwszej kadencji w latach 1990-1994 zaproszeni przez Prezydenta Miasta – pana Witolda Grima. Miała ona charakter uroczysty. W drugiej części o charakterze roboczym wiele czasu było poświęcone obwodnicy miasta. Na jakim etapie są ewentualne prace przygotowawcze? Jakie są postępy prac geologów? Kiedy możemy się spodziewać rozpoczęcia budowy w związku z pozwoleniem środowiskowym, które jest jeszcze tylko rok ważne? W odpowiedzi usłyszeliśmy, że są prowadzone rozmowy z GDDKiA i jest przygotowywana wizyta w Ministerstwie Infrastruktury. Na początku roku była przekazana informacja, że priorytetem dla Województwa Śląskiego jest budowa odcinka autostrady A1 Pyrzowice – Częstochowa i obwodnica miast: Poręba i Zawiercie. Odcinek autostrady jest już w trakcie przetargów (albo już się one zakończyły) a obwodnica nadal czeka. Na pewno temat powróci na kolejnej sesji. Na komisji budżetowej został przedstawiony plan połączenia drogi krajowej na ulicy Wojska Polskiego ze strefą ekonomiczną SAG „A” a następnie wybudowanie kolejnego odcinka od ulicy Wojsk Polskiego do ulicy Obrońców Poczty Gdańskiej. Zapewne taka infrastruktura drogowa razem z obwodnicą była by dla miasta bardzo dobrym rozwiązaniem.

Zakończyła się inwestycja wymiany i montażu nowego oświetlenia ledowego w całym mieści. Wymieniono ponad 4 tyś. opraw oświetlenia ulicznego. Duża część z tej liczby została wymieniona w naszej dzielnicy, głównie na ulicy Siewierskiej. Nowe oświetlenie będzie również na budowanych terenach rekreacyjnych.

Odpowiadając na zapytania mieszkańców o kilka stanowisk do ćwiczeń na świeżym powietrzu, to po wykonaniu już placu zabaw i rozmieszczeniu urządzeń (prace w trakcie) będziemy starali się o takie atlasy w przyszłym roku. Podczas spotkania z Samorządem Mieszkańców padła też propozycja, żeby w przypadku braku środków finansowych na taką siłownię, dokonać takiego zakupu z funduszu osiedlowego. Kontynuując wątek prac budowlanych, zapewne zauważyli Państwo odkrycie części fundamentu piwnic po byłym Dworze Kromołowskim. Odkrycie pozwoliło Konserwatorowi Zabytków na sporządzenie dokumentacji i zapoznaniu się ze stanem kamiennych podpiwniczeń. Prace idą zgodnie z harmonogramem mimo, że kolejne etapy prac generują dodatkowe koszty, na które muszą być przez UM w Zawierciu zabezpieczone finanse poprzez przesunięcia w budżecie miasta. Podczas spotkania w UM w Zawierciu zaproponowano zmianę lokalizacji piłko-chwytów, które były by zamontowane pomiędzy starym a nowym boiskiem, osłaniając nowy budynek klubu. Między czasie, podczas demontażu dźwigu i dzięki pomocy wykonawcy i prywatnego przedsiębiorcy (transport) przestawiono pomieszczenie gospodarcze klubu z parkingu obok nowego budynku. A w chwili obecnej trwa rozbiórka starego budynku klubu, tzw. blaszaka. Za pomoc przy tych pracach serdecznie dziękujemy. Prowadzone są również prace przy budowie drugiej części chodnika przy ul. Bonerów, na wniosek złożony przez mieszkańców, gdyż chodnik nie był doprowadzony do ostatniej posesji na skrzyżowaniu z ul. Jurajską. Po zakończeniu prac przez RPWiK w Zawierciu na ul. Darniowej, w miesiącu czerwcu powinny się rozpocząć prace przy budowie drogi. Rozstrzygnięty został już przetarg i został już podpisana umowa z wykonawcą. Inwestycje będzie realizować znana firma budowlana „SKANSKA”. Niebawem nastąpi przekazanie terenu firmie, a zawarta umowa określa 6 miesięczny okres zakończenia prac. Ulica powinna być gotowa najpóźniej na koniec listopada. Wiele osób dopytuje również o możliwość podłączenia się do budowanej sieci informatycznej (internet, telefon, TV). Z informacji jakie usłyszałem od operatora, prawdopodobnie już na jesień będzie można dokonywać podłączeń (podpisywania umów).

Chciałbym również bardzo podziękować w mieniu mieszkańców, OSP w Kromołowie za wyzbieranie śmieci w miejscu które jest nazywane „Bar pod Wiśniami”. Można powiedzieć, że inicjatywa OSP nawiązała do Dnia Ziemi, kiedy to co roku młodzież szkolna zbierała śmieci na dzielnicy. W tym roku młodzież miała prelekcje w szkole, a strażacy ruszyli w teren… Uzbierano ponad 40 worków opadów plastikowych, szklanych i aluminiowych. Odpady zostały zabrane przez ZGK w Zawierciu, za co również dziękujemy pracownikom zakładu. Zapewne poprawi to klimat bywalcom „wiśniowego zacisza”.

Na zakończenie przedstawiam dotychczasowe interpelacje jakie zostały złożone (ustne i pisemne) podczas sesji i w Biurze Rady Miejskiej w ciągu mijającego półrocza. Dotyczyły one:

· Rozdysponowania funduszu osiedlowego, uchwalonego przez obecną Radę Miejską i pozytywnie zaopiniowanego przez Prezydenta Miasta – pana Witolda Grima

· Rozbudowy basenu miejskiego o zjeżdżalnie dla dzieci i brodziki

· Wykonania chodnika na ul. Jurajskiej (30m fragmentu)

· Termoizolacji Pałacyku nad Wartą i wymiany pieca z funduszy UE

· Oświetlenia ostatniego fragmentu ulicy Łośnickiej – kolejny etap – od ulicy Kolorowej w Łośnicach do ulicy St. Wyspiańskiego w Kromołowie oraz dostawienia nowych słupów na zgłaszanych przez mieszkańców ulicach

·  Wymiany urządzeń na placu zabaw, które były już zużyte i zniszczone przez próchnicę

·   Projektowania kolejnych ulic nie utwardzonych w dzielnicy: Nad Wartą i Smuga oraz końcowych fragmentów ulic: Żelaznej i gen. Bema

·   Odremontowania/odmalowania przejścia podziemnego pod torami w Zawierciu przy ulicy 3 Maja

·   Uporządkowania i pozbierania śmieci przy drogach powiatowych po zimie. Wylotów w kierunku Karlina, Pomrożyc i Bzowa.

·   Usunięcia graffiti z przystanku na ul. Smuga

·   Naprawy przystanków autobusowych i rozkładów jazdy wraz ze wstawieniem nowych znaków/słupków w dzielnicach: Kromołów, Łośnice, Pomrożyce, Skarżyce, Żerkowice, Wydra Zielona, Karlin, Piecki

·   Oznaczenia Osiedla Bloków Wspólnot Mieszkaniowych znakami „Strefa mieszkaniowa” ograniczające poruszanie się samochodów z prędkością 20 km/h

   

Wzdłuż rzeki Warty

Wpisany przez Mariusz Golenia środa, 25 lutego 2015 16:32

Niecodziennego wyczynu dokonał pan Maciej Boinski z Nakła nad Notecią. Ten niesamowity podróżnik, ku zaskoczeniu nas, zamieszkujących u źródeł Warty, spod kapliczki św. Jana Nepomucena wyruszył  w marsz brzegami  rzeki Warty. Od źródeł do jej ujścia do Odry, w Kostrzyniu nad Odrą. Po 42 dniach dotarł do Nakła nad Notecią. Całą swoją podróż „Warta 2015”, dzień pod dniu relacjonował na Facebooku. Podobnie czynił to Kurier Nakielski. Mieszkańcy Kromołowa też śledzili losy podróżnika, co potwierdzają wpisy na Facebooku. Szkoda, że nie mogliśmy się spotkać z panem Maciejem pod kapliczką, na starcie Jego wyprawy, ale po prostu nikt z nas nie wiedział, o takiej inicjatywie. Pan Maciej idąc wzdłuż rzeki Warty sfotografował niezwykłą warciańską przyrodę, rozlewiska, parki krajobrazowe, zwierzęta. Jednocześnie spełnił swoje marzenie. Mimo, kilku ciężkich dni, awarii wózka pokonał 808 km idąc ku domowi, ku Rodzinie, a w tej wędrówce zawsze towarzyszyła mu Warta. Od czasu kiedy rozpoczął swoją wędrówkę, zaczęły się też, już idące pełną parą, prace przy odkryciu drugiego źródła rzeki. Może kolejna wyprawa Warta 20… rozpocznie się od drugiego źródła? Zachęcam Państwa do poczytania więcej o tej wyprawie na stronie Kuriera Nakielskiego – www.kurier-nakielski.pl i zobaczenia zdjęć i prezentacji. Poniżej zamieszczam tekst autorstwa pana Tadeusza Sobola opublikowany w Kurierze Nakielskim.

Wprowadzenie

Po ubiegłorocznym przejściu od źródła do ujścia Noteci przez Macieja Boinskiego minęło 11 miesięcy. Już wtedy myślał o kolejnej wyprawie od źródła do ujścia Warty w Kostrzynie nad Odrą. Do tej wyprawy przygotowywał się przez ostatnie miesiące. Zebrane doświadczenia podczas pierwszej wyprawy pozwoliły mu się lepiej przygotować i zainteresować sponsorów. Wreszcie nadszedł długo oczekiwany dzień 2 stycznia 2015 roku. O 2:00 wyjechał z Nakła nad Notecią do Kromołowa  k. Zawiercia. Właśnie w tej miejscowości rozpocznie się marsz wzdłuż Warty. Przed Maciejem Boinskim 808 km i około 50 dni marszu. Po drodze odwiedzi m.in. Częstochowę, Sieradz, Uniejów, Koło, Śrem, Puszczykowo, Poznań, Oborniki, Wronki, Międzychód, Santok /do Warty wpływa Noteć/, Gorzów Wielkopolski. Przez całą wyprawę będziemy trzymali kciuki za jej powodzenie i informować o jej przebiegu.  Zdjęcia przedstawiają wyjazd  Macieja Boinskiego /godz. 2.07/ i źródło Warty w miejscowości Kromołów.

Dzień 1 O godz. 7.00 z minutami stałem przy Kapliczce św. Jana Nepomucena w Kromołowie, znajdującej się idealnie w miejscu źródła Warty, trzeciej pod względem długości rzeki w Polsce. Kromołów to już dzielnica Zawiercia, miasta liczącego ponad 50 tys. mieszkańców. Wędrówkę zacząłem o 7.30. Początkowo szedłem przy samym brzegu, jednak po kilometrze zaczęło się pierwsze rozlewisko, które ominąłem. W centrum Zawiercia Warta płynie samym środkiem parku. Opuszczając to miasto, straciłem możliwość marszu chodnikiem czy też ścieżkami. Opodal następnej miejscowości, natrafiłem na malownicze ruiny jakiejś posiadłości. Około 12:00 zaczęło padać, a o 13:00 już lało. O godzinie 15:00 skończyłem marsz, będąc cały przemoczony. Dziś mogę odpisać 17 km od tych 808, jakie liczy Warta. 

Dzień 2 Swoje pierwsze obozowisko rozbiłem w nietypowym miejscu, bo jakieś 20 m od cmentarza. Jak pada deszcz, nie ma się co zastanawiać. Dzisiaj rano o 6.30 opuściłem Myszków i zanim wzeszło słońce, ruszyłem dalej. W tym rejonie Warta płynie dużymi zakolami i często wylewa. Z tego powodu opuściłem brzeg rzeki i szedłem polną drogą. W miejscu, gdzie Warta wpływa do Zalewu Porajskiego, który jest sztucznym zbiornikiem, stworzonym na potrzeby Huty Częstochowa, zacząłem iść brzegiem akwenu. Obóz rozbiłem w miejscu, gdzie będę mógł sprawdzić swoją nową kuchenkę. Dzisiaj mam na kolację bigos zabrany z domu. Jestem około 4 km od miejscowości Poraj. Przeszedłem 18 km, a razem 35 km. Pozostało 773 km.

Dzień 3 Z uwagi na silne opady deszczu i śniegu, dzisiejszą wędrówkę zacząłem o 8.30. Temperatura zewnątrz wynosiła 0 stopni C, a w namiocie miałem 3. Ruszyłem, kiedy poprawiły się warunki atmosferyczne. Po kilku kilometrach doszedłem do końca Zalewu Porajskiego, gdzie dalej Warta płynie swoim korytem. W Poraju natura okazała się silniejsza i wycofałem się na drogę. Postanowiłem jak najbardziej zbliżyć się do Częstochowy, by jutro minąć ją, gdy nie będzie dużego ruchu na drogach. Nie lubię przechodzić przez miasta. Często jest tak, że dostęp do brzegów rzek jest odgrodzony płotem. Wracając do Warty, to już po pierwszym dniu rzeka osiągnęła 4 m szerokości, a po drugim 10 m. Tak szybkie poszerzanie rzeki możliwe jest dzięki dużej ilości dopływów. Na tych terenach występują liczne rwące potoki o krystalicznie czystej wodzie. Na skraju miejscowości Poraj zatrzymała mnie Policja i po okazaniu dowodu osobistego, policjanci życzyli mi udanej wędrówki i odjechali. Przez cały dzień wiał silny wiatr i padał śnieg. Około 15 godziny natrafiłem na wały przeciwpowodziowe. Kiedy szukałem miejsca dogodnego na nocleg, zrobiła się potworna zawierucha. Usłyszałem nawet kilka grzmotów, co o tej porze roku jest dość rzadkim zjawiskiem. Po rozbiciu namiotu przebrałem się w suche ubranie. Przeszedłem 19 km. Razem 54 km. Pozostało 754 km.

Dzień 4 Dzisiejszy dzień okazał się być najtrudniejszym z dotychczasowych. Nad ranem słyszałem chodzące dookoła namiotu dziki, ale gdy tylko zacząłem się poruszać, to się spłoszyły i uciekły. Mijając rogatki Częstochowy, okazało się, że mam przebite koło od wózka. Zanim dotarłem do wulkanizacji, opona była już przetarta. W mieście trzy godziny szukałem takiej samej. Kiedy wózek naprawiono, TVP Katowice przeprowadziła ze mną wywiad, który częściowo mogliście zobaczyć dziś w TELEEXPRESIE EKSTRA w TVPInfo. Wtedy ruszyłem dalej. Bardzo szybko okazało się, że nie wszędzie jest przejście. Próbując  ominąć jedną z dużych fabryk, wszedłem do lasu i moja intuicja poprowadziła mnie w drugą stronę. Gdy włączyłem GPS, to byłem już 3 km za Częstochową z tym, że w przeciwnym kierunku. Pretensje mogę mieć wyłącznie do siebie. Przeszedłem 16 km. Razem 70 km. Pozostało 735 km.

Dzień 5 Dzisiaj dalszy ciąg kłopotów. Okazuje się, że kółka przy wózku nie wytrzymują trudów trasy i krzywią się. Do tej konstrukcji wózka są za słabe. Jutro w miejscowości Garnek mam pierwszy nocleg, gdzie będę mógł się wykąpać i doładować telefon. Nocleg planowany jest na terenie Gospodarstwa Agroturystycznego NIEZAPOMINAJKA. Jeszcze jakieś 8 km przede mną. Mam nadzieje, że kółka wytrzymają ten dystans. Tam na miejscu, zastanowię się co dalej? Przerwanie wyprawy nie wchodzi w grę. Są trzy wyjścia:
- przerobić wózek na większe koła, ale iść bez niego na czas przeróbki,
- przywieźć wózek z poprzedniej wyprawy i to z nim kontynuować wędrówkę,
- kupić takie same kółka i kontynuować wyprawę z obecnym wózkiem z tym, że problem powróci.
Mijałem dziś przepiękną okolicę. Warta płynie w dolinie, przypominającej Dolinę Noteci, którą mam za oknem. Szkoda tylko, że tutaj tyle linii wysokiego napięcia, psujących krajobraz. Warta na tym odcinku jest bardzo brudna. Zapewne to przez duże fabryki w Częstochowie. Przeszedłem 19 km. Razem 89 km. Pozostało 719 km. Szkoda tylko, że już na samym początku mam takie problemy, ale być może później będzie lepiej.

 

Dzień 6 Mam za sobą najchłodniejszą noc (-13 stopni C) podczas tej wyprawy. Wędrówkę zacząłem niedaleko miejscowości Skrzydłów. Chcąc dotrzeć do umówionego wcześniej noclegu w Gospodarstwie Agroturystycznym NIEZAPOMINAJKA, musiałem pokonać 9 km. Teren jest dość płaski. Idąc wzdłuż Warty, natrafiłem na most, którego nie zaznaczono na GOOGLE MAP. To trochę śmieszne. Wartki nurt rzeki sprzyja uprawianiu kajakarstwa. Brzeg jest dość niski, a po prawej stronie Warty widać rozległą dolinę. Gdy dotarłem na miejsce powitał mnie właściciel NIEZAPOMINAJKI pan Mirosław Ślęza, wójt Piotr Jacek Juszczyk wraz z zastępcą. Zjadłem domowy obiad, pierwszy od kilku dni i wreszcie mogłem się wykąpać w cywilizowanych warunkach. Zostałem bardzo miło przyjęty, za co serdecznie dziękuję. Jeśli chodzi o wózek, to jutro rano przyjedzie po niego z Nakła mój przyjaciel i zabierze go do przeróbki, a ja przez ten czas będę wędrował z plecakiem. Myślę, że to jedyne sensowne rozwiązanie. Nie mam zamiaru w nieskończoność wymieniać kółek i codziennie zastanawiać się czy wytrzymają, czy też nie. Dziś przeszedłem 9 km, co daje razem 98 km, pozostało 710 km.

Dzień 7 Rano wózek został przetransportowany do warsztatu, gdzie przejdzie drobną przeróbkę i będzie miał zamontowane kółka, które zdały egzamin przy wózku z ubiegłego roku. Zdecydowałem, że na czas naprawy będę wędrował z plecakiem. Opuszczając NIEZAPOMINAJKĘ, pożegnałem się z właścicielami i ruszyłem w dalszą drogę. Wędrówka nie należała do zbyt wymagających, gdyż teren był płaski. Do tego, przez większość dnia szedłem dróżką, biegnącą przy samym brzegu. Na rzece występowały liczne stopnie wodne. Z racji tego, że szedłem bez wózka, nie płoszyłem ptactwa, które odfruwało mi prawie spod nóg. Brzeg Warty jest dość wysoki, bo sięga miejscami ok. 5 m. O godzinie 12.00 udzieliłem wywiadu dla TV Silesia. Idąc dzisiaj, odpoczywałem po trudach poprzednich dni, kiedy to do szału doprowadzały mnie kółka od wózka. Pogoda sprzyja wędrówce. Wiał lekki wiatr i temp. wynosiła - 4 stopnie C. Teraz, pisząc tą relację, zaczął padać śnieg. Odrobiłem troszkę strat z wczoraj i przeszedłem 19 km. Przypominam, że założyłem sobie pokonywać dziennie 17 km. Razem przeszedłem 117 km, a do końca został 691 km.

Dzień 8 Całą noc padało. Nad ranem przejaśniło się i mogłem po zwinięciu namiotu ruszyć dalej. Temperatura w dzień wynosiła +3 stopnie C i wiał silny wiatr. W ciągu dnia chciałem zrobić zakupy w wiejskim sklepie spożywczym, ale na półkach znajdowało się mniej produktów niż regałów w sklepie. Lubię kupować w takich miejscach, bo to sklep decyduje, co będę jadł. Godzinę później mijałem miejscowość Kijów. Na odcinku przed Działoszynem, Warta ma dużą ilość wysp, co dodatkowo uatrakcyjnia wędrówkę. Często mijam tablice edukacyjne na temat fauny i flory danego regionu. Pojawiły się także szlaki konne. Według informacji w województwie łódzkim jest ich ponad 1000 km. Większość trasy pokonuję, idąc przy samym brzegu rzeki. Tylko raz się wycofałem, gdyż było za grząsko. O godz. 15 zaczął kropić deszcz i pospiesznie rozbiłem namiot. Przeszedłem 21 km, razem 138 km, a pozostało 670.

Dzień 9 Nocleg miałem na wysokości Prusicka tyle, że po drugiej stronie rzeki. W nocy, kiedy na moment przestało padać, słyszałem działające bobry. Gdy tylko włączyłem latarkę, przestawały hałasować, by za chwilę zacząć od nowa. Przed wsią Ważne Młyny teren bardzo ciężki, z dużą ilością mokradeł. Dodatkowym utrudnieniem jest nieustannie padający deszcz. Rzeka wije się i miejscami podmywa brzeg. Później idąc szlakiem Jury Wieluńskiej w Płaczkach, natrafiłem na niesamowicie wysoki i stromy brzeg Warty. Przechodząc jedną z dróg, natknąłem się na pozostałości wału przeciwpowodziowego. Leżały tam resztki poukładanych worków z piaskiem. W ubiegłym roku Warta w tym miejscu musiała wylać. Może nawet o tym słyszałem, ale wówczas nie pomyślałbym, że będę tamtędy przechodzić. Kiedy do Warty wpłynęła Lisia Warta, rzeka stała się jeszcze większa. Jestem cały przemoczony. Już nie mogę się doczekać wózka, to zupełnie inny komfort wędrówki. Dzisiejszy marsz zakończyłem w okolicach miejscowości Wąsosz Górny. Czeka mnie ciężka noc. Wszystkie ubrania, jakie mam, są mokre. Oby tylko w nocy nie padało. Przeszedłem 21 km, razem 159, a pozostało 649 km.

Dzień 10 Po wczorajszej ulewie i zawiei pozostał tylko deszcz. Wieczorem miałem gości. Grupa mieszkańców Działoszyna odwiedziła mnie, by wziąć moje mokre ubranie i je wysuszyć, a potem rano przywieźć je z powrotem. Bardzo dziękuję za ten miły gest.  Wędrówkę zacząłem o 8.00. W Lelitach przechodziłem obok opuszczonych magazynów i starej kapliczki, którą prezentuję na zdjęciu. Pogoda dopisywała, nie padało. Zmieniłem stronę rzeki, którą szedłem. W Zalesiakach rozpoznał mnie sprzedawca w sklepie i powiedział, że kibicuje mi razem z rodziną. Pozdrawiam tego Pana. Przed Działoszynem natrafiłem na piękny próg na Warcie. Gdy dotarłem do Działoszyna, rozbiłem namiot na prywatnej posesji. Przeszedłem razem 174 km, pozostało 634 km.

Dzień 11 Wczoraj wieczorem grupa działoszynian oprowadziła mnie po swoim mieście. Dziś rano zostałem zaproszony do Urzędu Miasta i Gminy Działoszyn. Po krótkiej rozmowie i wywiadzie dla lokalnego radio, udałem się w dalszą drogę. Jeszcze raz dziękuję działoszynianom za okazaną bezinteresowną pomoc i wsparcie. Wszedłem w rejon Załęczańskiego Parku Krajobrazowego, zwanego również Łukiem Warty. Występują tu liczne zjawiska krasowe w postaci jaskiń, studni, kotłów i lejów krasowych. Jest ich kilkadziesiąt. W Bobrownikach odzyskałem z powrotem mój wózek. Kółka są większe i robią wrażenie solidniejszych. Niestety pogoda nie dopisuje. Prawie cały dzień padał deszcz. Częste górki, które pokonywałem, spowalniały marsz. Dlatego też, dopiero koło godziny 18 rozbiłem namiot, chociaż wędrówka po zmroku bywa męcząca. Kolejny raz nie mam dostępu do internetu. Przeszedłem 18 km, razem 192 km, pozostało 616 km.

Dzień 12 Wędrówkę zacząłem o 7 rano, by jak najszybciej dojść do Krzeczowa. Załęczański Park Krajobrazowy jest bardzo malowniczy i to nie tylko nad samą Wartą. Przekonałem się o tym, próbując obejść jedno wzniesienie. Straciłem orientację w gęstym lesie i kiedy myślałem, że idę w dobrym kierunku, okazało się, że jest zupełnie inaczej. Na kolejnym odcinku jaki przeszedłem, bobry działają na całego. Teren jest bardzo ciekawy, przynajmniej z jednym wysokim brzegiem, a co najważniejsze - wózek na nim sprawuje się idealnie! Dziś udzieliłem kolejnego wywiadu, tym razem dla Radio Łódź.  Pogoda rewelacyjna, bezchmurne niebo i lekki wiaterek, który obsusza wszystko, co mokre. Odniosłem mały sukces. Pokonałem 1/4 trasy. W Krzeczowie, gdzie zakończyłem dzisiejszy marsz, mam nocleg z możliwością skorzystania z łazienki. Przebywam na prawdziwym polu namiotowym z plażą na terenie Rancza nad Wartą. Jutro ruszam w stronę Sieradza. Przeszedłem 16 km, razem 208 km, a pozostało 600 km.

Dzień 13 Opuszczając Krzeczów, czułem się lekko zdołowany. Nie będę jednak teraz wnikać w szczegóły z jakiego powodu. Rano padało przez około godzinę, a później wyszło słońce. Szedłem lewym brzegiem. Do pięknych widoków Warty już przywykłem, ale ten niedaleko wsi Łykowe był wyjątkowy. W takich chwilach choć na moment zapomina się o trudach wyprawy. Wysoki brzeg wchodził do rzeki, a drzewa na górze część korzeni miały na wierzchu. To tutaj przed laty nagrywano sceny do filmu "Nad Niemnem". Teren okazał się niezbyt wymagający, dlatego też posuwałem się szybko do przodu. W Reduczycach, szukając kosza na śmieci (miałem już ich cały worek), zatrzymał mnie mężczyzna z pytaniem czy nie chcę czegoś ciepłego do picia. Odmówiłem, gdyż byłem chwilę po przerwie. Wiedział kim jestem, bo podobno mówili o mnie w radio. O 13.00 minąłem Osjaków. Mają tam bardzo ładnie zagospodarowaną wyspę na Warcie. Widać, że miasto integruje się z rzeką. Obozowisko rozbiłem między Osjakowem a Konopnicą. Przeszedłem dziś 19 km, razem 227, a pozostało 581 km.

Dzień 14 Nad ranem zaczęło padać, a później chwycił mróz. W rezultacie musiałem wytrzepać namiot z pokrywy lodu. Wyruszyłem około 7.00. Niedaleko Konopnicy, wysoki brzeg dochodzi do samej Warty. Widoki są przepiękne i warunki do fotografowania idealne. W Konopnicy, na jednej z kamienic, zaznaczono poziom wody, do którego Warta wylała w 1997 roku. Pamiętam tą powódź, bo byłem wtedy w Opolu pomagać jako wolontariusz. Wtedy też, po raz pierwszy widziałem, co może zrobić woda. Opuściłem to miasteczko koło 10.00. Na wysokości Siemiechowa, wpakowałem się w takie miejsce, z którego ledwo udało mi się wydostać. Bobry nadal nie odpuszczają, Nawet pokusiłbym się powiedzieć, że jest ich jeszcze więcej. Z moją kondycją fizyczną jest wszystko w porządku, a co najważniejsze, jestem zdrowy. Nocuję w okolicach Burzenina. Dziś musiałem się wspierać drogami, gdyż inaczej nie dałbym rady. Przeszedłem 20 km, razem 247, a pozostało 561 km.

Dzień 15 Dzisiaj po raz pierwszy miałem na trasie wędrówki wały przeciwpowodziowe. Ciągną się od Burzenina do Sieradza. Aż prosi się, aby były wykorzystane jako ścieżki pieszo-rowerowe. Niestety znaki wyraźnie zakazują korzystania z nich, ale ja nie miałem wyboru, chcąc trochę fotografować. Nie dość, że biegną przy samej rzece, to w dodatku widać z nich całą okolicę. Pogoda również sprzyjała robieniu zdjęć. Teren, po którym szedłem od wczoraj, to Park Krajobrazowy Międzyrzecza Warty i Widawki. Ukształtowanie tego terenu jest nieco zróżnicowane, nizinne. Minus dzisiejszego spaceru wałami, to brak dostępu do sklepów po drodze. Na szczęście miałem zrobione zapasy na jakieś 2 dni, więc nie musiałem się martwić o brak jedzenia i picia. Bardzo często zatrzymywałem się, robiąc zdjęcia. W rezultacie do Sieradza zabrakło mi jakieś 5 km. Przeszedłem dziś rekordowe 22 km, bo i trasa była wyjątkowo prosta. Razem mam za sobą 269 km, a pozostało 539 km.

Dzień 16 W nocy padało, więc dzisiejszy dzień zacząłem od suszenia namiotu. Obok mostu w Sieradzu, gdzie stoi pomnik ku czci poległych w walkach nad Wartą w wojnie obronnej z 1939 roku, udzieliłem wywiadu dla TV Sieradz. Stamtąd, wałami przeciwpowodziowymi, doszedłem do mostu kolejowego. Dalej, ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że wały są w trakcie budowy. Przejście nimi kosztowało mnie ogromną ilość energii. Kółka wbijały się w luźny piasek. W miejscowości Grądy, postanowiłem iść drugą stroną rzeki. Niestety i tam było podobnie. Wał był gotowy, ale nie porósł jeszcze trawą i koła grzęzły w mokrym gruncie. Nocuję jakieś 5 km przed miejscowością Warta. W takich warunkach przeszedłem 19 km i jestem wykończony. Razem mam za sobą 288 km, a przede mną jeszcze 520 km

Dzień 17 Rankiem, pierwszy raz odkąd maszeruję, była bardzo gęsta mgła. Powodowała, że wychodząc na kilka metrów przed namiot, traciłem go z pola widzenia. Muzeum Miasta i Rzeki Warty to mój pierwszy dzisiejszy przystanek na trasie. Jak można iść wzdłuż Warty i nie być w takim miejscu? Z uwagi na to, że muzeum nie jest czynne w niedzielę, Pani, która tam pracuje otworzyła je specjalnie dla mnie. Wysłuchałem ciekawego wykładu, wypiłem kawę i ruszyłem dalej.  To właśnie w Warcie, Warta wpływa do największego zbiornika w województwie łódzkim, zbiornika Jeziorsko. Na jego terenie znajduje się rezerwat ornitologiczny. Nie wiem dlaczego, ale miejscami jest tam tak mało wody lub jej nie ma, że widoczne są wystające z dna resztki korzeni drzew. Idąc wzdłuż Jeziorska, doszedłem do Ostrowa Warckiego. Czeka tu na mnie nocleg na ładnie położonej przystani jachtowej, gdzie będę mógł się wykąpać i doładować telefon. Na pewno zregeneruję siły na jutrzejszy dzień. Moim celem będzie Uniejów. Przeszedłem 15 km, razem 303 km, pozostało 505.

Dzień 18 Dziś o 5.00 nad ranem, termometr wskazywał -2 stopnie C. Zwinąłem namiot i o 6.00 ruszyłem w drogę, by dotrzeć do Uniejowa. Asfaltem ominąłem zbiornik Jeziorsko i doszedłem do miejsca, gdzie Warta wypływa z niego i płynie dalej w swoim korycie. Ze względu na bardzo gęstą mgłę, nie uwieczniłem tego na fotografii. Dzisiejsza wędrówka była bardzo łatwa, gdyż szedłem wałem przeciwpowodziowym i jednocześnie Doliną Środkowej Warty, obejmującą środkowy bieg rzeki. Teren o powierzchni 57104,4 ha uznany jest za ostoję ptactwa o randze światowej. Idąc, często słyszałem ptaki, które mają tutaj doskonałe warunki siedliskowe. Zdjęcia zacząłem robić dopiero koło 10.00, kiedy widoczność się poprawiła. Na moim wózku pojawiła się kolejna naklejka - Wielkiej Pętli Wielkopolski. Cieszę się, że mogę włączyć się do promocji tego regionu. Wielką Pętlę Wielkopolski tworzą rzeki Noteć i Warta oraz Kanał Ślesiński. Gdy uda mi się przejść wzdłuż Wartę, zamknę tą pętlę (Noteć i Kanał Ślesiński jest już zdobyty).
W Uniejowie zjawiłem się koło 15.00. Dziś mam nocleg w nietypowym miejscu, ale o tym jutro...
Przeszedłem 23 km, razem 326 km, a pozostało 482 km.

Dzień 19 Zgodnie z obietnicą, zdradzę Wam miejsce mojego noclegu. Otóż spałem w Zagrodzie Młynarskiej, na terenie Term Uniejów. To teren, gdzie zgromadzono różne typy zabudowań z województwa łódzkiego, tworząc zagrodę. Znajdują się tam wiatraki, stajnia, do której można przywieźć własnego konia i jeździć nim po okolicy. Możliwe jest to dzięki licznym szlakom konnym. Jest też dworek, gdzie można przenocować, karczma, gdzie można zjeść potrawy regionalne. Miałem możliwość się tam stołować. Mój namiot zdecydowanie nie pasował do tego miejsca, ale był za to najciekawszym obiektem do oglądania wczorajszego popołudnia. Termy i Zamek w Uniejowie również robią wrażenie. Dziękuję władzom Uniejowa i całemu personelowi Zagrody Młynarskiej za gościnność i życzliwość.
Ruszyłem w trasę o 7.30. Czekał mnie kolejny łatwiejszy dzień wędrówki. Zmierzam do Koła, gdzie zagoszczę tylko chwilę, by dalej iść w stronę Konina. Zaraz za Uniejowem trafiłem na małe uroczysko - mały naturalny staw i kilka poprzewracanych drzew porośniętych mchem. Uwielbiam takie klimaty. Niestety pogoda znów nie sprzyjała fotografowaniu. Przez cały dzień utrzymywała się gęsta mgła. Po drodze minąłem nieczynny w okresie zimowym prom na Warcie. Zostawiłem za plecami województwo łódzkie, które dostarczyło mi końskiej dawki przygody. Poznałem fantastycznych ludzi, którzy bezinteresownie mi pomogli. Dziękuję IM bardzo. Przeszedłem 19 km, razem 345, a pozostało 463 km.

Dzień 20 Wczorajszą noc spędziłem pod mostem autostrady A2. Przynajmniej miałem suchy grunt, a wiejący delikatnie wiatr wysuszył mi ubranie. Wędrówkę rozpocząłem już o 6.00 rano, by zdążyć dojść na 12.00 do Koła, gdzie umówiono mnie na spotkanie z mediami. Po drodze trafiłem na wiele rozlewisk Warty. Miejscami woda podchodziła pod same wały przeciwpowodziowe. Wpadł mi w oko pewien kadr, jednak aby dotrzeć do tego miejsca i uwiecznić je na fotografii, musiałem zdjąć spodnie i w samej bieliźnie wejść do wody. Szybko się okazało, że jest za głęboko i trzeba by było zamoczyć się po pas, aby zrobić zdjęcie. Wtedy odpuściłem. Gdy się ubierałem przyjechał mój znajomy z Koła, Zbigniew Urbański, który wspiera mnie podczas wyprawy. Wcześniej uprzedzał, że będzie mnie szukać. Powiedziałem mu, że mam za krótki obiektyw i nie mogę zrobić zdjęcia, a on wyjął z torby swój i mi go pożyczył. Mam szczęście, prawda?
Do Koła doszedłem przed czasem. Wywiad odbył się w ruinach kolskiego zamku. Było radio, telewizja i prasa oraz Pani z kółka fotograficznego i pracownik Urzędu Gminy w Kole. Zostałem bardzo mile przyjęty. Po wypiciu ciepłej herbaty, o którą prosiłem, pożegnałem się z osobami obecnymi na spotkaniu i ruszyłem w dalszą drogę. Przeszedłem jeszcze parę kilometrów i rozbiłem namiot. W piątek powinienem dojść do Konina. Przeszedłem 23 km, mam za sobą 368 km, a do końca pozostało 440 km.

Dzień 21 Wędrówkę rozpocząłem trochę później niż zwykle, bo o 8.30. W nocy był przymrozek -3 stopnie C. Dzisiaj mogłem pozwolić sobie na wolniejszy marsz. Przyspieszę przed Koninem. Ruszyłem dalej lewą stroną. W miejscowości Piersk zszedłem z wałów, by zobaczyć w tej wsi stary cmentarz. Z tablicy informacyjnej wynika, że to już tylko pozostałości cmentarza. Faktycznie, nagrobki są w złym stanie. Jeden z nich można zobaczyć na fotografii. Idąc dalej, doszedłem do czynnego w zimie promu rzecznego. Nie mogłem oprzeć się pokusie przepłynięcia na drugi brzeg, choć właściwie nie miałem tego w planie. Pan, który obsługiwał prom, powiedział, że pierwszy raz przewozi pasażera z takim wózkiem. Po paru minutach byłem na drugiej stronie rzeki. Przez cały dzień mijałem ogromne rozlewiska Warty. Nadal brakuje promieni słońca w ciągu dnia. Dziękuję za tak liczne zainteresowanie moją wyprawą i za wszystkie życzenia, jakie wysyłacie mi na facebook'u. Dzisiaj przeszedłem 18 km, razem 386 km, pozostało 422 km.

Dzień 22 Dzisiejszy dzień rozpocząłem od rozgrzewki, ponieważ w nocy miałem zbyt mokre podłoże pod namiotem i nie mogłem się wyspać. Potem ruszyłem w drogę. Do umówionego miejsca w Koninie brakowało mi 12 km. W Grójcu widziałem, jak mieszkańcy przybrzeżnych domów walczą z bobrami. Owijają drzewa folią stretchową lub siatką ogrodzeniową. Później przeszedłem przez most nad Kanałem Ślesińskim. To tutaj zaczyna się moja kolejna przygoda z Wielką Pętlą Wielkopolski. Rok wcześniej, przechodząc wzdłuż Noteć, zaliczyłem tylko jej część. Pozostała tylko Warta. Idąc dalej doszedłem do miejsca, gdzie Warta łączy się z Kanałem Ślesińskim.  Dzisiaj mam pierwszy powód do dumy. Pobiłem swój rekord długości na jednej wyprawie. W zeszłym roku było to 391 km, a do dzisiaj przeszedłem 398 km. Niesamowite jest też to, że pierwszy raz w życiu udało mi się sfotografować wiewiórkę. By tego dokonać, musiałem dojść aż do Konina. Na Stadion im. Złotej Jedenastki Kazimierza Górskiego doszedłem bez większych problemów. To tutaj mam dziś nocleg. Powitano mnie bardzo serdecznie. Później odbyła się konferencja prasowa. Była TVP Poznań, Radio Merkury i Radio Konin. Dziś przyjechał również znajomy, by wymienić mi odzież. W końcu to półmetek. Jutro, jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, będę miał za sobą połowę trasy. Chyba wypiję z tej okazji flaszkę mleka w namiocie. Z rana ruszam w stronę Nowego Miasta nad Wartą. Przeszedłem 12 km, razem 398, pozostało 410 km.

Dzień 23 Wstałem już o 5.00, a o 6.15 zacząłem wędrówkę. Najpierw musiałem wyjść z Konina, co nie jest łatwe, bo wózek nie jest skrętny. Kiedy zostawiłem za sobą miasto, z którego zostały miłe wspomnienia, wstało słońce. W nocy był przymrozek, dlatego krajobraz przybrał zimową szatę. Odrobina słońca wystarczyła, by znów wróciła jesienna aura. W Sławsku, na drugim brzegu sfotografowałem XIX-wieczny dwór. Po przejściu pod autostradą, zaczął się Nadwarciański Park Krajobrazowy. Dziś postawiłem sobie za cel dotrzeć w trzy dni do Nowego Miasta nad Wartą. To jest jakieś 70 km. Przeszedłem 25 km, razem 423 km, a pozostało 385 km.

Dzień 24 Noc była niespokojna. Niedaleko mnie usłyszałem podwójny wystrzał z broni palnej. Siedziałem cicho w namiocie, bo mogli być to myśliwi lub, co gorsza, kłusownicy. Choć dobrze się zakamuflowałem, nie chciałem zdradzić swojej obecności, gdyż nie wiadomo jaka byłaby reakcja na mój widok. Wstałem podobnie jak wczoraj. Wychodząc z namiotu, ujrzałem na horyzoncie pięknie oświetlony kościół w miejscowości Lądek. Termometr w nocy wskazywał -3 stopnie C. Przechodząc przez Ląd, mogłem zobaczyć jedna z najbardziej monumentalnych budowli sakralnych w Polsce. We wsi Policko, na jednym z budynków widniała tablica upamiętniająca postać Wawrzyńca Warczygłowa, mieszkańca tego domu, który potajemnie przed caratem, uczył języka polskiego. Kiedy wróciłem nad Wartę, kazało się, że wpływa do niej mała rzeczka Meszna i muszę ją obejść. Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze, gdy szedłem 2 km więcej obchodząc rzekę Wrześnicę. Mijając Pyzdry, myślałem, że to koniec przygód. Nic jednak bardziej mylnego. Niedaleko Tarnowa, nie mogłem przejść z powodu istniejącej kopalni kruszywa naturalnego. Bezmyślnie ktoś uwałował i ogrodził ten teren. Z mojej mapy wynikało, że przez środek tego obszaru biegnie droga. To też przeszedłem nią, nie zważając na tabliczki. Pokonałem jeszcze kawałek drogi i zaczął padać śnieg. Pospiesznie rozbiłem namiot. Gdy kończyłem, przestało padać. Przeszedłem 23 km, razem 446 km, pozostało 362 km.

Dzień 25 Z uwagi na to, że moja córka Zuzanna obchodzi dziś swoje szóste urodziny, pragnę złożyć Jej najserdeczniejsze życzenia. Pierwszy raz nie ma mnie, gdy ma swoje święto. Z tego powodu przedstawiam Wam na fotografii EDZIA. To jest mój talizman, który dostałem od Zuzi, kiedy wyjeżdżałem z domu. Był ze mną również na wyprawie wzdłuż Noteci. - Zuziu, Edziu ma się dobrze. Wędrówkę zacząłem o 6.30. Dość szybko doszedłem do Pogorzelicy. W miejscowości Czeszewo dokonałem zakupów i niedaleko promu zrobiłem sobie przerwę. Później przeszedłem pod aktualnie remontowanym mostem kolejowym. Następne na mojej trasie było Dębno. Niedaleko promu stała tablica, upamiętniająca tragedię, jaka się tu wydarzyła. W dzień Pierwszej Komunii Świętej utopiło się osiem dziewcząt pierwszokomunijnych, które przewożone były do kościoła w Dębnie. Zginął również 70-letni przewoźnik i jego 12-letni pomocnik. Po chwili refleksji, ruszyłem dalej. Rzeka coraz częściej podmywa, tworząc pionowe brzegi. Bobry nadal działają. Szkoda tylko powalonych dębów. Po godzinie 14.00, zameldowałem się w Marinie pod Czarnym Bocianem w Nowym Mieście nad Wartą. O pobycie na przystani opowiem jutro. Przeszedłem 24 km, razem 470, pozostało 338 km.

Dzień 26 Wczoraj rozbiłem namiot na terenie Mariny Pod Czarnym Bocianem. Pięknie położona przystań komponuje się z krajobrazem. Zostałem tam bardzo dobrze ugoszczony. Mogłem skorzystać z prysznica oraz skosztować jedzenia serwowanego w tamtejszej restauracji. Małżeństwo, prowadzące ten obiekt, wkłada w to mnóstwo serca. Polecam to miejsce z czystym sumieniem. Tworzą je ludzie z pasją. Pozdrawiam Marinę Czarny Bocian. Kiedy obudziłem się o 6.00 rano i otworzyłem namiot, leżała pięciocentymetrowa warstwa śniegu. Uwieczniłem to na fotografii, bo to pierwszy śnieg na tej wyprawie. Wędrówkę zacząłem o 7.45. Szybko okazało się, że śnieg lepi się do kółek i je blokuje. Gdy doszedłem do miejscowości Solec, padałem ze zmęczenia. Śnieg jednak szybko topniał i wędrówka szła coraz lepiej. Już na wysokości wsi Potachy marsz odbywał się bez problemu. Blisko miejsca, gdzie rzeczka Moskwa wpływa do Warty, zawołał mnie mężczyzna, zapraszając na obiad. Mieszka w małej chatce przy brzegu Warty i ma na imię Olo. Skorzystałem z propozycji i po posiłku poszedłem dalej. Kolejny raz na trasie wędrówki spotkałem fantastyczną osobę. Parę kilometrów dalej rozbiłem namiot. Dziś nocuję w lesie. Przeszedłem 19 km, razem 489 km, pozostało 319 km.

Dzień 27 Po wilgotnej nocy spędzonej w lesie, wstałem już o 4.00, by dojść do Śremu. Stopniała reszta śniegu i padał deszcz. Na wysokości Dąbrowy musiałem wyjść na drogę, ponieważ zbyt duża ilość starorzeczy i mokradeł zrobiła przeszkodę nie do pokonania. W Miechlinie wróciłem nad Wartę. Niedaleko Śremu, nad brzegiem, rosną okazałe dęby, które pięknie komponują się z okolicą. Niemal do samego centrum brzegi są czyste. Widać, że miasto o to dba. O 13.30 spotkałem się z Burmistrzem Śremu. Był pełen podziwu dla mojej wyprawy. Później rozbiłem namiot u WODNIAKÓW na śremskiej marinie, ale o tym opowiem jutro. Przeszedłem 14 km, razem 503, pozostało 305 km.

Dzień 28 Wczorajszego popołudnia zostałem ugoszczony na przystani przez Śremskich Wodniaków. Odwiedzali mnie również mieszkańcy Śremu. Była prasa i telewizja. Do późnego wieczora słuchałem opowieści o przygodach Wodniaków, a ja opowiadałem im o swoich. O 8.15, pożegnawszy się z wszystkimi obecnymi, opuściłem marinę. Do bram miasta odprowadził mnie Jerzy Ratajczak. Wczoraj ostrzegano mnie przed bardzo trudnym terenem, jaki mnie czeka, idąc prawą stroną rzeki. Zaryzykowałem. Do pewnego momentu szło mi całkiem nieźle. Pogoda sprzyjała wędrówce. Na dodatek teren Rogalińskiego Parku Krajobrazowego był wart trudu omijania licznych starorzeczy. Niestety przebiłem oponę, przedzierając się przez krzaki. Choć posiadałem koło zapasowe, to i tak zacząłem szukać wulkanizacji. Znalazłem ją w miejscowości Świątniki. Rozbiłem namiot w lesie, koło słynnego Rogalina. Jeszcze raz dziękuję mieszkańcom Śremu za gościnę i wsparcie. Mam nadzieje, że jak kiedyś ktoś będzie potrzebował pomocy w okolicach Nakła nad Notecią, to nakielanie, tak jak Wy, staną na wysokości zadania. Przeszedłem 24 km, razem 527, pozostało 281 km.

Dzień 29 Pogoda zmieniła się. Po wczorajszym słonecznym dniu, znów obudził mnie ponury świt. Dalej szedłem Rogalińskim Parkiem Krajobrazowym. Przepięknie prezentują się pojedyncze okazy dębów na podmokłych terenach. Na wysokości Rogalinka, nad samą Wartą, znalazłem krzyż, Pomnik i Przystań Jana Pawła II. Kiedy przeszedłem tą miejscowość, prawy brzeg był wyższy i bardziej stromy. Po paru kilometrach zaczęła się miejscowość Wiórek, a po niej Czapury. W okolicach tej drugiej rozbiłem namiot. Jutro na godzinę 12.00 zamierzam dotrzeć do mojego noclegu na terenie Poznania, do POSNANII przy ul. Wioślarskiej 72. Postaram się być punktualnie, bo to tam będzie na mnie czekać moja córeczka Zuzia. Przeszedłem 21 km, razem 548, zostało 260 km.

Dzień 30 Wieczorem zaczął padać deszcz, a w nocy przymroziło. Rano po przebudzeniu miałem spore problemy, żeby złożyć namiot ale jakoś się udało. Zacząłem marsz nad samym brzegiem Warty, ale szczerze mówiąc, to była udręką. Widziałem ogromne ilości śmieci wyrzucanych przez, niektórych mieszkańców. Do tego sporo ilość odpadów zielonych aż mnie odstraszała. W samym Poznaniu przykro się na to patrzyło. Gdzie jest Straż Miejska? To ona powinna zrobić z tym porządek. Na szczęście zmieniły się władze miasta. Może w końcu Poznań zbliży się do rzeki, która jest tak piękna. O godzinie 12.00 przybyłem na przystań KS POSNANIA. Udzieliłem wywiadów dla TVP i Telewizji Wielkopolska. Później długo oczekiwane spotkanie z rodziną. Wieczorem wrócę na przystań i będę spał w namiocie. Przeszedłem 12 km, razem 560, pozostało 248 km.

Dzień 31 Dzisiejsza noc będzie trzydziestą pierwszą, spędzoną w namiocie zimą. To taki mój malutki rekord. Jeśli chodzi o Poznań, to bardzo dziękuję wszystkim, którzy sprawili mi radość wczoraj i dziś. Kiedy przybyłem na Przystań KS POSNANIA, przywitał mnie Andrzej Kaleniewicz z Urzędu Marszałkowskiego. Również kilku poznaniaków przybyło osłodzić mi pobyt w stolicy Wielkopolski, przynosząc mi słodycze. Dzisiaj zostałem zaproszony przez grupę osób do zwiedzania Fort 4a. Wrażenia niesamowite. Miałem też okazję zjeść z nimi śniadanie i wysłuchać opowiadań na temat tego miejsca. Bardzo kibicuję ich planom, by obok fortu zbudowano marinę, bo w Poznaniu brakuje takiego obiektu. Dopiero po tych wszystkich atrakcjach, ruszyłem w dalszą drogę. O tym, jak trudno jest iść brzegiem rzeki, mogła się przekonać redaktorka Polskiego Radio, która robiła ze mną wywiad. W Czerwonaku wyszedłem na drogę, ale trzy kilometry dalej szedłem już tylko brzegiem rzeki. W miejscowości Owińska znalazłem pozostałości cmentarza. Przybrzeżny las również robił wrażenie. Jest bardzo naturalny, bo nikt nie usuwa poprzewracanych drzew. Ma to swój urok. W Bolechowie zmieniłem brzeg rzeki i dalej podążam lewą stroną. Kolejny raz przebiłem koło, które wymieniłem na zapasowe. Jutro, jak dojdę do Obornik, poszukam wulkanizacji. Dzisiaj byłem rozkojarzony po spotkaniu z rodziną. Dziękuję, że Wy wszyscy mnie wspieracie. Pozdrawiam moje rodzinne miasto Nakło nad Notecią, za którym już tęsknię. Przeszedłem 19 km, razem 579 km, a do mety pozostało 229 km.

Dzień 32 Dzisiejszą wędrówkę zacząłem o 7.30. Mam za sobą dość ciężką noc, bo co chwilę budził mnie trzask łamanych gałęzi w okolicach namiotu. Próby marszu przy brzegu spełzły na niczym. Niestety nie mogłem tamtędy przejść i posiłkowałem się drogą leśną. Warta na odcinku do Obornik jest bardzo urokliwa, bo wzdłuż rzeki rośnie las. Do Obornik doszedłem już około godziny 13.00. Namiot rozbiłem naPole namiotowe Przystań Kowale, gdzie mnie powitano i ugoszczono. Dziękuję gospodarzom. Udzieliłem też kilku wywiadów dla lokalnych mediów, a także dla Kuriera Nakielskiego. Przypadkowo na tej przystani przebywał też Jacek Skorupski, który dowodzi grupą Mariniarze, opiekującą się Fortem 4a w Poznaniu. Dalszą relację z pobytu w Obornikach napiszę jutro. Jutro również zamierzam dojść do Obrzycka. Przeszedłem 18 km, razem 597, pozostało 211 km.

Dzień 33 Wczoraj zostałem bardzo miło przyjęty i ugoszczony przez właścicieli Pole namiotowe Przystań Kowale w Obornikach. Serdecznie za tą gościnę dziękuję. Jeszcze wieczorem zapraszali mnie do siebie do ich domu, ale nie skorzystałem, bo byłem za bardzo zmęczony. Wstałem o 5.00 rano, by o 6.15 opuścić przystań. Wyszedłem celowo tak wcześnie, żeby dzisiaj dotrzeć do Obrzycka. Trasy nie miałem zbyt wymagającej, gdyż niedaleko Warty biegnie leśna droga. Nad samym brzegiem i tak nie dałbym rady przejść, bo wysoka skarpa skutecznie to uniemożliwia. Po drodze natrafiłem na ruiny młyna. Bardzo malownicze. Szkoda tylko, że zgodnie z informacją na tabliczce, przeznaczony jest do rozbiórki. Postaram się później wystawić kilka zdjęć z sesji fotograficznej, jaką tam zrobiłem. W Brączewie, moją uwagę przykuł nieczynny wiadukt kolejowy, biegnący nad Wartą. Oczywiście ludzie, pomimo niebezpieczeństwa, i tak przechodzą tamtędy na drugi brzeg. W Obrzycku znalazłem również ciekawe miejsce do fotografowania. Z prawej strony rzeki w oczy rzuca się zamek.  O godz. 18.00 mam spotkanie w bibliotece z mieszkańcami Obrzycka, zainteresowanymi moją wyprawą. O tym wydarzeniu opowiem jutro. Przeszedłem 25 km, razem 622 km, a pozostało 186 km.

Dzień 34 Wczoraj o 18.00 spotkałem się w Obrzycku z mieszkańcami w Bibliotece Miejskiej. Przyszło kilkanaście osób. W bardzo miłej atmosferze, opowiedziałem o mojej wyprawie. Dziękuję wszystkim za przybycie, nie mogę jednak wystawić zdjęć ze spotkania, ponieważ jeszcze do mnie nie dotarły. Dziś wstałem o godz. 5.00, by dojść na 10.00 do Wronek, gdzie umówiono mnie w Urzędzie Miasta. Wychodząc z namiotu, okazało się, że leży pięciocentymetrowa warstwa śniegu. Podziękowałem właścicielom posesji i ruszyłem w drogę. Na szczęście był mróz i śnieg nie kleił się do kółek. Brakowało tylko słońca. Przed Wronkami zatrzymała mnie Policja, uznając za włóczęgę. Po spisaniu danych, odjechali. W samej miejscowości zostałem rozpoznany przez dwie osoby, a jedna zrobiła mi zdjęcie.
W Urzędzie Miasta we Wronkach przyjęto mnie bardzo życzliwie. Obecny na spotkaniu był burmistrz i kilku dziennikarzy. Dostałem w prezencie miód z lokalnej pasieki. Spróbuję go, jak wrócę do domu, gdyż wszystkie upominki zostaną mi przesłane pocztą, bym nie musiał ich dźwigać. Bardzo dziękuję za zaproszenie. Później jeden z mieszkańców odprowadził mnie do granic miasta i poszedłem dalej. Pogoda nie sprzyjała fotografii, a szkoda, bo tereny nadwarciański na tym odcinku są przepiękne. Wszedłem w końcu na teren Puszczy Noteckiej. Jutro wstanę jeszcze wcześniej, ponieważ zamierzam dojść do Międzychodu, gdzie mam załatwiony nocleg na przystani. Przeszedłem 26 km, razem 648, pozostało 160 km"

Dzień 35 Dzisiejszy dzień zacząłem pobudką o 4.30, by parę minut później być już na trasie. O godzinie 9.00 doszedłem do Sierakowa, gdzie Pan Grzegorz Borowski, właściciel przystani w Chorzępowie, zaprosił mnie na obiad, robiąc mi przy okazji kilka zdjęć. Idąc dalej, często zagłębiam się w Puszczę Notecką, która jest kompleksem leśnym, rozciągającym się pomiędzy Notecią a Wartą. Po kilku dniach marszu pokażę Wam zdjęcia tego terenu w osobnym poście. Okoliczne jeziora rynnowe, spływające do Warty, stanowią dla mnie nie lada przeszkodę. Często muszę się posiłkować drogami, ale wszystkie te utrudnienia wynagradza mi iście zimowy krajobraz. O godz. 13.00 dotarłem do Chorzępowa na proszony obiad. Pan Grzegorz był tak miły, że pomógł mi również naprawić koło zapasowe. Serdecznie dziękuję za pomoc i gościnę. W miejscowości Nowy Zatom natrafiłem na cmentarz po ewangelicki. (zdjęcia przedstawię później) W tej samej wsi skorzystałem z promu rzecznego i przeprawiłem się na drugi brzeg, gdzie niemal po zmroku dotarłem na przystań w Międzychodzie. Od jutra zaczynam spowalniać marsz, gdyż coraz częściej łapią mnie skurcze i powoli zaczynam odczuwać zmęczenie. Przeszedłem 24 km, razem 672 km, a pozostało 135 km.

Dzień 36 Wczoraj wieczorem udzieliłem wywiadu dla jednego z lokalnych mediów. Odwiedzali mnie również mieszkańcy, chcąc mnie poznać. O godz. 9.00 rano w Międzychodzie odbyła się prelekcja na temat mojej wyprawy. Zostałem poproszony o jej prowadzenie przez Urząd Miasta. Pokazałem uczniom gimnazjum swój wózek z ekwipunkiem. Spotkanie trwało około godziny. Była również obecna TV Wielkopolska. Później wróciłem na chwilę na marinę, by pożegnać się z Prezesem Stowarzyszenia Wodniaków, zajmujących się przystanią. Prezes poinstruował mnie, którym brzegiem mam dalej iść. Zrobiłem tak, jak mówił. Szedłem lewą stroną i faktycznie trasa nie była zbyt wymagająca. Za ugoszczenie w Międzychodzie serdecznie dziękuję. W miejscowości Korbielewo, szukając sklepu, zaczepiła mnie pewna pani, proponując mi ciepłą herbatę. Po kilkunastu minutach poszedłem dalej, ale dziękuję za zainteresowanie się moją osobą. Przeszedłem 19 km, nie będąc w zbyt dobrej formie. Meta jednak zbliża się nieubłaganie. W piątek za tydzień nastąpi koniec wyprawy Warta 2015. Mam już za sobą 691 km, a pozostało 117 km.

Dzień 37 Nie wiem dokładnie, czy dziś rano, czy wczoraj popołudniu opuściłem Wielkopolskę i wędruję na terenie województwa lubuskiego. Z Wielkopolski zapamiętam poznanych WODNIAKÓW, którym Warta nie jest obojętna, a także bezinteresowną pomoc ludzi, napotkanych na mojej drodze oraz piękno rzeki. Osobiście nie mogę się doczekać Santoka, gdzie Noteć wpływa do Warty. To właśnie w tym miejscu kończyłem w zeszłym roku wyprawę NOTEĆ 2014.
Moje samopoczucie jest zgoła inne wczoraj. Czuję się dużo lepiej, choć nie idealnie. Idąc wałami przeciwpowodziowymi, droga nie była zbyt uciążliwa. Mogę jedynie ponarzekać na pogodę. Do południa wiał silny wiatr prosto w twarz, potęgując zimno, a w drugiej połowie dnia zaczął padać deszcz. W Skwierzynie zaopatrzyłem się w prowiant na weekend. Idąc, zauważyłem bobra, który, gdy tylko mnie zobaczył, wskoczył do małego stawu, rozbijając głową taflę lodu. Było to zabawne, gdyż nieco dalej miał swobodny dostęp do wody. Namiot rozbiłem niedaleko Skwierzyny. Wózek dzielnie pokonuje kolejne kilometry. Czuję, że moje nogi są wyjątkowo silne, bo podciągnięcie wózka pod wał przeciwpowodziowy nie stanowi dla mnie żadnego problemu, a na początku wyprawy było to nie lada wyzwaniem. Przeszedłem 19 km, razem 710 km, pozostało 98 km.

Dzień 38 Dzisiejszy dzień zacząłem dość wcześnie, by jak najszybciej dotrzeć do Santoka. Droga nie była wymagająca, gdyż większą część dnia szedłem wałem przeciwpowodziowym. Doskwierał jedynie wiatr, wiejący mi prosto w twarz. Od czasu do czasu popadywał także śnieg. Warunki do robienia zdjęć zdawały się być dobre. Pierwszy raz widziałem na rzece tak duże fale. Po śniegu nie ma już śladu. O godz. 14.00 doszedłem do miejsca, gdzie Noteć wpływa do Warty.
Aby wejść do Santoka, trzeba przejść przez most nad Notecią, a później kierować się jej prawym brzegiem do budynku Urzędu Gminy. To tam po 23 dniach wędrówki, 24 stycznia 2014 roku zakończyłem wyprawę NOTEĆ 2014. To właśnie przed tym budynkiem w Santoku, czekała na mnie delegacja z Nakła nad Notecią, by pogratulować mi sukcesu. Po zrobieniu tam kilku zdjęć, ruszyłem dalej, by poza tą miejscowością rozbić obóz. Przeszedłem 24 km, razem 734 km, a pozostało 74 km .

Dzień 39 W nocy musiało padać, gdyż namiot był cały mokry z zewnątrz. Spałem tak twardo, że nic nie słyszałem. Do samego Gorzowa Wlkp. wzdłuż Warty biegła ścieżka rowerowa, więc droga nie wymagała zbyt dużego nakładu sił.  Przed Gorzowem zatrzymał mnie pewien Pan, który rozpoznał mnie z telewizji i zaprosił na herbatę. Skorzystałem z okazji, mając trochę czasu. Pan ten nie mógł nadziwić się mojej determinacji w dążeniu do założonego celu. Pozdrawiam go serdecznie i dziękuję za herbatę. W mieście czekała na mnie delegacja harcerzy. Dostałem pamiątkowy dyplom i ciasto na osłodę dalszej wędrówki. Dziękuję ZHP Gorzów Wlkp. Pamiętam z poprzedniej wyprawy wzdłuż Noteci. Przyjechali do Santoka na zakończenie. W Gorzowie jest piękny bulwar nad Wartą i Pomnik Pawła Zacharka, który przez 20 lat woził mieszkańców między dwoma brzegami rzeki. Za tą miejscowością wszedłem na wały przeciwpowodziowe i ruszyłem dalej. Po kilku kilometrach rozbiłem namiot w zacisznym miejscu. Przeszedłem dziś 22 km, razem mam ich za sobą 756, a do końca zostało 52 km".

Dzień 40 Serdecznie informuję, że WYPRAWA WARTA 2015 dobiegnie końca w najbliższy czwartek. Dlatego też, zapraszam wszystkich chętnych 12 lutego 2015 roku o godz. 16.00, na Przystań w Nakle nad Notecią na symboliczne zakończenie mojej wyprawy. Dziś, po dość łatwym terenowo dniu, zostało mi jedynie 30 km. Jutro wejdę na teren Parku Narodowego Ujście Warty. Jest to wyjątkowy obszar, bezludna okolica z prawdziwym królestwem ptaków, reprezentowanych przez 250 gatunków. Różnice w poziomie wody mogą dochodzić tu do 4 metrów. Obozowisko rozbiłem w odległości ok. 2 km od miejscowości Świerkocin. Przeszedłem 22 km, razem 778, pozostało 30 km. Powitajmy Macieja Boinskiego w Nakle nad Notecią 12 lutego 2015 roku na Przystani Powiat Nakielski będzie miało miejsce powitanie Pana Macieja Boinskiego, który dokonał niecodziennego wyczynu. Przeszedł wzdłuż rzeki Warty, od jej źródła do ujścia. Wyruszył 2 stycznia 2015 roku, a zakończy wyprawę 12 lutego 2015 roku. Pasję Pana Macieja  i determinację w dążeniu do celu obserwowaliśmy już  w ubiegłym roku, kiedy to przeszedł wzdłuż rzeki Noteć. Obie wyprawy były o tyle trudne, że odbywały się w zimowej scenerii. Podczas wędrówki Pan Maciej wykonał wiele ciekawych zdjęć, które przybliżą wyjątkową faunę i florę polskich rzek. Wszystkich, którzy chcieliby przywitać naszego podróżnika, zapraszamy w czwartek, 12 lutego 2015 roku o godz. 16.00 na Przystań Powiat Nakielski.

Dzień 41 Dzisiejszy dzień był jednym z najpiękniejszych podczas tej wyprawy. Pogoda niezbyt ciekawa, bo przy słabej widoczności trudno o dobre zdjęcia. Jedyny plus, to brak opadów. Kiedy przekroczyłem granicę Parku Narodowego Ujście Warty, nie mogłem się napatrzeć na piękno obecnych tutaj rozlewisk. Każdy kawałek tego terenu jest inny i na każdym można spotkać inne zwierzę. Widziałem dzisiaj przynajmniej dwadzieścia dzików, kilka saren i bobrów, a nie sprzyja temu ciągnięty za sobą i furkoczący wózek. Niezliczone ilości ptactwa również dawały o sobie znać, wydając przeróżne dźwięki. Zachęcam do odwiedzenia tego miejsca.. Gdybym chciał sfotografować wszystko to, co było ciekawe, musiałbym spędzić tu jeszcze ze dwa dni. Ciekawą otoczkę tworzy historia Olendrów, mieszkających tutaj w latach 1767-1782. Do dzisiaj zostały po nich przyziemne ruiny na charakterystycznym wzniesieniu i pozostałości sadów. Jedno ze zdjęć przedstawia resztki cegieł porozrzucanych po ziemi. To właśnie tutaj spotkałem najwięcej dzików. Dlatego, że w miejscach, gdzie kiedyś były ogródki jest dużo cebulek kwiatów. Moją wędrówkę po Parku odbyłem Lolderem Północnym. Co ciekawe, wody Warty są wyżej niż lewy brzeg, powodując, że tworzą się ogromne rozlewiska. Na jutro pozostały mi 3 km i będę cieszył się z sukcesu, czekając na upragniony transport do Nakła nad Notecią. Jeszcze raz  zapraszam na Przystań Powiat Nakielski na godz. 16.00. Przeszedłem 27 km, razem 805 km, pozostały 3 km."

Dzień 42

Maciej Boinski dotarł do celu !!!

Dzisiaj, 12 lutego 2015 roku około godz. 10:00 po przejściu ostatnich 3 kilometrów Maciej Boinski zakończył pieszą wyprawę wzdłuż Warty. Wyprawa rozpoczęła się w dniu 2 stycznia u źródła rzeki w Zawierciu, z zakończyła w Kostrzynie nad Odrą po przejściu 808 km. Szczegółowe informacje z przebiegu wyprawy podawaliśmy codziennie w naszym portalu. Poniżej prezentowane zdjęcia przedstawiają Macieja Boinskiego w miejscu gdzie Warta wpływa do Odry. Przypominamy, że dzisiaj 12 lutego 2015 roku na przystani wodnej w Nakle nad Notecią o godz. 16:00 nastąpi przywitanie naszego podróżnika. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszamy.

Dzień 42 Marsz na ostatnich trzech kilometrach przebiegł bez żadnych niespodzianek. Poranek powitał mnie pięknym wschodem słońca. Trasa nie była wymagająca. Blisko godziny 10.00 doszedłem do punktu 0, gdzie Warta wpływa do Odry. Tam czekał już na mnie transport do Nakła nad Notecią. O godz.  15.00 spotkałem się z Burmistrzem Krzysztofem Błońskim w Urzędzie Miasta i Gminy Nakło nad Notecią. Natomiast o godz. 16.00 spotkałem się z rodziną, mieszkańcami oraz włodarzami Starostwa Powiatowego w Nakle nad Notecią na nakielskiej przystani. O szczegółach tych spotkań opowiem jutro. Przeszedłem 3 km, razem 808 km.

KONIEC WYPRAWY

Powitanie Macieja Boinskiego w Nakle nad Notecią. Jak już pisaliśmy dzisiaj, Maciej Boinski około godz. 10:00 zakończył pieszą wędrówkę wzdłuż Warty. Wędrówkę rozpoczął w dniu 2 stycznia br, a zakończył 12 lutego 2014 roku po 42 dniach marszu. Po powrocie do Nakła nad Notecią, najpierw został przyjęty przez Krzysztofa Błońskiego - Zastępcę Burmistrza Miasta i Gminy w Nakle nad Notecią, a następnie udał się na Przystań Wodną w Nakle nad Notecią, gdzie oczekiwała żona z córką i mama, koledzy z pracy oraz osoby, które doceniają jego pasję, wysiłek i dokonanie. W imieniu samorządu powiatowego i wszystkich obecnych Macieja Boinskiego powitał Andrzej Kinderman - Wicestarosta Nakielski. Podziękował za to, że promował Nakło nad Notecią, gminę, powiat nakielski oraz poinformował, że jest przygotowany materiał do wydania publikacji z wyprawy wzdłuż Noteci, która odbyła się w ubr. Maciej Boinski zabierając głos powiedział m.in. "Na swojej drodze spotkałam ludzi, którzy interesowali się moją wyprawą, wszyscy byli bardzo życzliwi. Utkwiły mi w pamięci szczególnie dwa przypadki. W pierwszym przypadku podczas deszczowego dnia grupa mieszkańców spod Działoszyna  na noc zabrała do siebie przemoczone moje ubrania i na drugi dzień przyniosła wysuszone. Innym razem na wale przeciwpowodziowym czekała na mnie starsza pani, która przyniosła mi gorącą herbatę.... Od poniedziałku idę do pracy, ale wcześniej muszę wyprawić urodziny córce, które przypadały pod moją nieobecność. Planuję o swoje wyprawie mówić na licznych spotkaniach z młodzieżą w szkołach. Wyprawa by nie doszła do skutku gdyby nie wsparcie sponsorów, samorządów, ludzi dobrego serca i Związku Miast i Gmin Nadnoteckich". Oczywiście nie mogło zabraknąć pierwszych wywiadów dla mediów.

 źródło: Kurier Nakielski, autor: pan Tadeusz Sobol 

   

Strona 46 z 59

<< pierwsza < poprzednia 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 następna > ostatnia >>
joomla template